Filmy taneczne (czy taneczno-muzyczne) święciły triumfy szczególnie pod koniec lat 70. i w kolejnym dziesięcioleciu zeszłego stulecia. Do klasyki wpisały się na dobre takie produkcje, jak " Dirty Dancing " , " Gorączka sobotniej nocy " , " Footloose " , " Flashdance " czy "Sława" . Mniej więcej około 2000 roku gatunek zaczął powracać do łask, a zainteresowanie nim zwiększyły jeszcze cieszące się ogromną popularnością programy telewizyjne (m.in. "So You Think You Can Dance" znany w Polsce jako "You Can Dance - Po prostu tańcz"). Na ekranach kin jak grzyby po deszczu zaczęły pojawiać się głównie stricte rozrywkowe produkcje o młodych tancerzach spełniających swoje życiowe marzenia, rozgrywające się najczęściej w rytmach hip-hopu, dancehallu czy R&B. Oto kilka z nich.
Światła sceny (reż. Nicholas Hytner, 2000)
Na początek produkcja może mało znana polskiej widowni, ale uważana podobno za jeden z ciekawszych filmów o tańcu zrealizowany w ostatnich latach. " Światła sceny " wyreżyserowane przez Nicholasa Hytnera (kilka lat później nakręcił niezłą " Męską historię " ) opowiadają o grupie młodych tancerzy, pochodzących z różnych środowisk, przed którymi drzwi do profesjonalnej kariery otwierają się wraz z przyjęciem do prestiżowej szkoły baletu w Nowym Jorku. Czeka ich wiele bólu, ciężkiej pracy i wyrzeczeń, żeby w końcu odnieść upragniony sukces.
Chociaż za największy atut " Świateł sceny " uznaje się artystyczne walory niezapomnianych układów tanecznych, warto docenić również - nie zawsze sztampowe - przyjrzenie się problemom wchodzących w dorosłe życie bohaterów oraz kulisom ich przygotowań do występu. Hytner pokazuje poświęcenie młodych ludzi, psychiczne i fizyczne koszty godzin spędzonych na treningach, a jego film zyskuje na autentyzmie, ponieważ sporą część obsady stanowili profesjonalni baletnicy. Szkoda tylko tych drętwych dialogów i prościutkiej fabuły. Oj, szkoda.
W rytmie hip-hopu (reż. Thomas Carter, 2001)
Jeden z najważniejszych filmów "tanecznej nowej fali". Baletnica Sara (grana przez Julię Stiles) po tragicznej śmierci matki przeprowadza się do ojca mieszkającego w biednej dzielnicy Chicago. Nowi przyjaciele odkrywają przed przygnębioną dziewczyną świat nocnych klubów i hip-hopowej muzyki. Wśród nich znajduje się także przystojny Derek, czarnoskóry chłopak z ambicjami, któremu Sara nie pozostaje obojętna. On jej również...
" W rytmie hip-hopu " wpisuje się w kanon amerykańskich filmów o tańcu i muzyce, w których nie może zabraknąć złotych myśli o potędze ciężkiej pracy oraz spełnianiu marzeń, wątku nagłej zmiany otoczenia i kontrastu pomiędzy zakochanymi bohaterami, wywodzącymi się z różnych środowisk. Moralizująco-bajkowa historia wykorzystuje oklepane motywy, przypominając co krok klasyczny już " Dirty Dancing " . Została jednak opowiedziana z lekkim dystansem i poczuciem humoru , dlatego film Thomasa Cartera całkiem przyjemnie się ogląda. Atutem " W rytmie hip-hopu " jest niewątpliwie ścieżka dźwiękowa, na której pojawia się chociażby puszczany w owym czasie chyba na każdej dyskotece utwór "All Or Nothing" Atheny Cage.
Honey (reż. Bille Woodruff, 2003)
Bille Woodruff, twórca teledysków Britney Spears, Ushera czy Toni Braxton, debiutuje za kamerą pełnometrażowej produkcji . Niezbyt znana jeszcze w 2003 roku śliczna gwiazdeczka serialowa Jessica Alba wciela się w postać tytułowej Honey, która uczy dzieciaki hip-hopu, a wieczorami pracuje w klubie. Dziewczyna zawsze marzyła o wyrwaniu się ze slumsów i rozpoczęciu kariery profesjonalnej choreografki, postanawia więc wykorzystać swoją szansę: zauważona na parkiecie przez reżysera teledysków trafia do wielkiego świata. Czy odda się mu bezgranicznie?
Krytycy nie zostawili suchej nitki na " Honey " . Podczas gdy naiwna i przesłodzona historyjka to już standard tego typu produkcji, warto zwrócić uwagę na pojawiające się w epizodach gwiazdy z przebojową Missy Elliot na czele oraz choreografie przygotowane przez Laurie Ann Gibson. Trzeba przyznać, że muzyka i taniec stoją w mizerniutkim filmie Woodruffa na naprawdę wysokim poziomie.
Step Up: Taniec zmysłów (reż. Anne Fletcher, 2006)
Największy taneczny przebój ostatnich lat (pomijając szał związany z "High School Musical" ). Uliczny tancerz-samouk, niepokorny Tyler Gage ciągle pakuje się w kłopoty. Po kolejnym wybryku zostaje skazany na prace społeczne w prestiżowej Maryland School of The Arts. Tam poznaje ambitną tancerkę Norę. Dziewczyna staje przed poważnym problemem: nie ma odpowiedniego partnera do swojego dyplomowego występu. Niespodziewanie z pomocą przychodzi jej Tyler. Po godzinach zostawia mopa i oddaje się treningom z atrakcyjną partnerką.
Kiedy przyglądałem się aktorskim "popisom" przystojnego sztywniaka Channinga Tatuma, zastanawiałem się, dlaczego " Step Up: Taniec zmysłów " udało się odnieść komercyjny sukces. W filmie nie brakuje ani kiczowatych scen, ani przerażających stereotypów, ani niesubtelnego moralizatorstwa. A jednak, swoim reżyserskim debiutem choreografka Anne Fletcher podbiła serca szerokiej publiczności i to nie tylko za oceanem. Czyżby za ten stan rzeczy odpowiadała tak zwana magia tańca? Pewnie tak, skoro poza tanecznymi układami i muzyką nie ma w tym filmie nic wartego uwagi.
Just Dance - Tylko taniec! (reż. Darren Grant, 2008)
Just Dance - Tylko taniec! PHOTO CREDIT: REBECCA SANDULAK/
Wyeksploatowany przez ostatnie lata motyw spełnienia marzeń o tanecznej karierze powraca we wchodzącym właśnie na ekrany naszych kin " Just Dance - Tylko taniec! " . Lauryn, eksbaletnica z prowincji, nie dostaje się do prestiżowej szkoły w Chicago. Rozczarowanej nieudanym przesłuchaniem dziewczynie udaje się dostać pracę księgowej nocnego klubu. Wkrótce Lauryn udowadnia szefowej, koleżankom, a przede wszystkim sobie, że zdecydowanie lepiej czuje się w zmysłowych układach tanecznych.
Just Dance - Tylko taniec! - polski zwiastun filmu
Nie przepadam za takimi porównaniami, ale podczas seansu " Just Dance - Tylko taniec! " nie opuszczało mnie wrażenie, że oglądam połączenie " W rytmie hip-hopu " i " Wygranych marzeń " (produkcję o perypetiach Piper Perabo w roli nieśmiałej piosenkarki możecie znać też pod oryginalnym tytułem "Coyote Ugly"). Film Darrena Granta, który promuje piosenka "Just Dance" z debiutanckiego albumu Lady GaGi, nie wnosi do gatunku zupełnie nic nowego, jest przy tym niemożliwie przewidywalny i naiwny. Pseudostriptizerskim układom - zaskakująco ubogim choreograficznie - brak pikanterii oraz odpowiedniej dynamiki, a jedynie finałowy taniec Lauryn wydaje się wart uwagi. Chwilami przychodzi nawet ochota pobujać się ze zgrabną Mary Elizabeth Winstead w rytm energetyzującej muzyki , ale to zdecydowanie za mało, by uratować tę produkcję.
Poza omówionymi tytułami warto przypomnieć również nietuzinkowego " Billy'ego Elliota " (brytyjski film ze znakomitą ścieżką dźwiękową, kino społeczne z powodzeniem przełamujące gatunkowe schematy), taneczne produkcje Carlosa Saury i disneyowski hicior " High School Musical " . Na ekrany kin czy do dystrybucji na DVD trafiły również - tu wymienię ciurkiem - "Rewanż" , "Krok do sławy" , "Wytańczyć marzenia" , " Dirty Dancing 2 " , "Miłosna samba" , "Taniec ostatniej szansy" , najróżniejsze kontynuacje oraz... naprawdę całe mnóstwo innych produkcji.
kapryśny
Lubisz dobre filmy i nie chcesz przegapić żadnej premiery kinowej? Zapisz się na nasz newsletter filmowy i poznaj recenzje z Co Jest Grane już w czwartek po południu