Poczytaj recenzje: Bękarty wojny

No i stało się: Quentin Tarantino pokazał w Cannes "Bękarty wojny". Nie da się ukryć, że była to jedna z najbardziej oczekiwanych premier tegorocznego festiwalu (a może i roku). Z jakim przyjęciem spotkał się najnowszy film jednego z ulubieńców Cannes?

Z całkiem dobrym! Uff, kamień z serca. Wyraźnie podekscytowany po projekcji był Sam Ashurst z

Total Film

, który przyznał, że podobała mu się każda minuta "Bękartów wojny" , Chris Hewitt z

Empire

- nazywając film raczej olśniewającym , a także Piotr Pluciński ze

Stopklatki.pl

:

Quentin Tarantino dał Cannes to, czego wszyscy oczekiwali - potężną dawkę przewrotnej rozrywki. Fani jego twórczości już teraz mogą zacierać ręce. Dzieło Tarantino to królestwo filmowej materii - soczyste dialogi, muzyczne odnośniki do klasyków i lekka tylko nuta szorstkiej opery przemocy.

Emocje udzieliły się także Alexowi Billingtonowi z Firstshowing.net :

Nie oczekujcie tarantinowskiej wersji "Szeregowca Ryana": nie chodzi tu o akcję, lecz o opowieść, o bohaterów, szalenie ważne są dialogi. Nie bójcie się jednak, znajdzie się w filmie kilka niezapomnianych scen, które ucieszą fanów reżysera. Tarantino znów to zrobił!

Nieco bardziej wyważoną opinie przedstawia w swojej obszernej analizie Todd McCarthy z Variety , chociaż i jemu " Bękarty wojny " wyraźnie się podobały:

Zaskakujący, zwariowany, rozgadany, zuchwały i może odrobinę zbyt zajęty swoją wymyślnością, wyróżnia się na tle amerykańskiej sztuki popularnej dzięki europejskiemu posmakowi, co jest czymś nowym dla tego reżysera.

A jednak obyło się bez szalonego entuzjazmu: żaden z recenzentów nie nazwał filmu majstersztykiem (zastanawiają się raczej, czemu mimo wszystko na takie miano nie zasługuje), a większość - powściągliwa w pochwałach - zwraca uwagę na pewne niedociągnięcia (rozchodzi się przede wszystkim o ciut przegadane dialogi). Mam wrażenie, że i tak " Bękarty wojny " są pierwszym z głośnych tytułów tegorocznego konkursu, który zbiera przyzwoite i w miarę równe recenzje.

Emma Jones z BBC przyznaje, że najnowszemu filmowi Tarantino wciąż daleko do " Pulp Fiction " , za który reżyser zdobył Złotą Palmę w 1994 roku, jednak:

...w Cannes mówi się, że Quentin Tarantino powrócił kolejnym znakomitym, głupiutkim i obryzganym krwią filmem.

Tymczasem Emanuel Levy musi być nieco innego zdania, skoro nazywa film wojennym "Pulp Fiction" . Następnie dodaje, że to:

...smakowita, przemyślanie chaotyczna bajeczka, w której fakty przeplatają się z fantazją.

Jeden z oprawców (ps. 'Żydowski Niedźwiedź' - Eli Roth, z lewej) specjalizuje się w roztrzaskiwaniu głów nazistom kijem bejsbolowym, a znakiem firmowym bandy sierżanta Aldo Raine (Brad Pitt, z prawej) jest skalpowanie ofiar. Nieliczni, którzy uchodzą z życiem, dostają na pamiątkę wyciętą nożem na czole swastykęJeden z oprawców (ps. 'Żydowski Niedźwiedź' - Eli Roth, z lewej) specjalizuje się w roztrzaskiwaniu głów nazistom kijem bejsbolowym, a znakiem firmowym bandy sierżanta Aldo Raine (Brad Pitt, z prawej) jest skalpowanie ofiar. Nieliczni, którzy uchodzą z życiem, dostają na pamiątkę wyciętą nożem na czole swastykę 

Levy zauważa także, że film z pewnością podzieli krytyków. To prawda. Nawet Tarantino nie udało się zadowolić wszystkich. Obok bardzo pozytywnych opinii pojawiają się też umiarkowane i negatywne:

Cannes uwielbia Tarantino, jednak tym razem?

- pyta niemal retorycznie Sukhdev Sandhu z Daily Telegraph , by za chwilę nazwać " Bękarty wojny " właściwie niczym niewyróżniającym się filmem .

Wojenny spaghetti western Quentina Tarantino o gromadce Amerykanów polujących na nazistów jest po prostu okropny!

- już zdecydowanie ostrzej wypowiada się Peter Bradshaw z Guardian . Jego zdaniem film jest śmiertelnie nudny, a Brad Pitt zalicza w nim swój najgorszy występ w karierze.

Quentin Tarantino na planie Bękartów wojnyQuentin Tarantino na planie Bękartów wojny 

Mniej sceptyczny wydaje się być ostatnio wciąż wybrzydzający Kirk Honeycutt z

Hollywood Reporter

:

"Bękarty wojny" to kolejne sporo rozczarowanie tegorocznego konkursu.

Chociaż daleki od nazwania filmu okropnym, zauważa, że zabrakło mu popisowych numerów Tarantino - szelmowsko zabawnych dialogów czy połączenia humoru z przemocą . Właściwie to wydaje się, że niektórzy z recenzentów po prostu marudzą. Chociażby Baz Bamigboye z Daily Mail , który domaga się większej liczby skalpów:

Chociaż film jest dobry i nie brakuje w nim zabawnych momentów, postawiono raczej na dialogi niż szalone tempo.

Z pierwszych recenzji wynika, że reżyser ponownie bawi się filmową materią, czerpie garściami z tradycji kina (m.in. włoskich spaghetti westernów Sergia Leone), łączy nastrojowe momenty z groteską oraz brutalna przemocą. Nakręcił obraz niezły, chociaż nie tak rewelacyjny (czy brawurowy) jak niektórzy zakładali, a może po prostu trochę inny niż się spodziewano. Szkoda tylko, że w Polsce " Bękarty wojny " pojawią się dopiero we wrześniu.

kapryśny

ZOBACZ TAKŻE ZDJĘCIA Z PREMIERY "BĘKARTÓW"

Więcej o: