Kamieniarz, który został aktorem

Zawodowi aktorzy zazwyczaj wcielają się w postać grabarza tylko na potrzeby filmu i tylko na chwilę.

Na co dzień zaś nie mają z cmentarną rzeczywistością nic wspólnego. Z jednym wyjątkiem. Ów artysta, kiedy schodził z filmowego planu, wracał do swoich... nagrobków. Bo jego wyuczoną profesją i źródłem utrzymania było kamieniarstwo, a nie - jak wszystkim się zdawało - aktorstwo! Znamy go wszyscy, ale tak przedstawiony wydaje się nie do odgadnięcia. Chodzi o Jana Himilsbacha (''Zabawa w chowanego'', ''Party przy świecach'', ''Rejs'', ''Wniebowzięci'', ''Siedem czerwonych róż'', ''Chleba naszego powszedniego'' i inne).

Himilsbach zaskakiwał od urodzenia! W jego metryce zapisano, że przyszedł na świat 31 listopada (podczas gdy według wszystkich kalendarzy ten ma tylko 30 dni) 1931 roku. W 1947 r. wszedł w kolizję z prawem i jego przygoda z nagrobkami musiała poczekać kilka lat, do czasu, aż odbędzie on karę. W 1956 r. podjął pracę jako kamieniarz w kamieniołomach w Strzegomiu i zajmował się tym aż do końca 1968 r. To on zrobił płytę nagrobną dla pisarza Marka Hłasko (1934-1968), który spoczął na Cmentarzu Powązkowskim. Zgodnie ze wskazówkami matki zmarłego, Himilsbach wygrawerował na niej napis:

Żył krótko, a wszyscy byli odwróceni.

W swojej książce ''Monidło'' Himilsbach opisał obrazki z życia kamieniarza - jego trudy i radości, picie na umór i strach przed wyrzuceniem z roboty. Zapytany kiedyś, dlaczego bardziej ceni swoją twórczość kamieniarską niż literacką, miał odpowiedzieć:

Myślę, że dlatego, że moim dziełem granitowym nikt sobie d... nie podetrze.

ZOBACZ TAKŻE:

Jak się kręci film w trumnie?

Najlepsze horrory. TOP 20

Seans "Pogrzebanego" w trumnach!

Nie robi się jaj z pogrzebu? Oni zrobili!

Najlepszy film na podstawie scenariusza Himilsbacha to:
Więcej o: