Najnowszy film Majewskiego '' Młyn i krzyż '', którego światowa prapremiera odbyła się w końcu stycznia na Festiwalu Filmowym Sundance w USA, jest próbą autorskiego odczytania słynnego dzieła Pietera Bruegla pokazującego w niezwykły sposób mękę Chrystusa.
Przebywający w Paryżu Lech Majewski, gdzie 2 lutego w Luwrze odbył się pokaz jego filmu '' Młyn i krzyż '', opowiedział PAP o swoich inspiracjach malarstwem Bruegla.
Byłem Brueglem zafascynowany od szczenięcych lat. Jeździłem wtedy do mojego wujka w Wenecji przez Wiedeń. Najpierw nocnym pociągiem z Katowic do Wiednia, gdzie spędzałem cały dzień i potem wsiadałem w nocny pociąg do Wenecji - wspominał reżyser. - Dnie wiedeńskie spędzałem w Kunsthistorisches Museum w Sali 10. przed Brueglem. I on mnie zawsze fascynował, był bardzo tajemniczy. Nie potrafię tego wyjaśnić, ale miał jakiś magnes, przyciągał mnie. Teraz po wielu latach widzę, że ten magnes owocuje ''Młynem i krzyżem'', i widzę, że ludzie go odbierają i przeżywają bardzo silnie, co jest dla mnie niesamowite, bo to trudny film - dodał Majewski.
Twórca zaznaczył, że pomysł na ''sfilmowanie'' ''Drogi na Kalwarię'' podsunął mu kilka lat temu historyk sztuki Michael Gibson, autor książki o tym dziele Bruegla.
Gibson chciał, by to był film dokumentalny. Nie robię dokumentów, więc powiedziałem, żeby nakręcić fabułę - relacjonował Majewski. - On się złapał za głowę, powiedział: Chyba oszalałeś, Lechu. Nie da się zrobić fabuły, to niemożliwe!. Na co ja odparłem: Właśnie dlatego, że nie jest to możliwe, to najlepszy powód, żeby to zrobić. Rzeczy niemożliwe są zawsze najciekawsze - dodał reżyser.
Jak zauważył, malarstwo Bruegla pełne ukrytych znaczeń przypomina misternie utkaną pajęczynę, w którą próbuje się złapać widza. "Dla mnie oglądanie dawnego malarstwa, szukanie i odkrywanie znaczeń, chodzenie tym śladem ma w sobie coś z pracy detektywa. Niejeden zarobił na tym ogromne pieniądze jak Dan Brown (autor bestselleru ''Kod Leonarda da Vinci'' - PAP), który podszedł do tego w sposób bardzo uproszczony, ale skuteczny. (...) Wydaje mi się, że on zrobił dobrą robotę, intrygując ludzi, wciągając ich w ten świat" - zaznaczył Majewski.
Praca nad '' Młynem i krzyżem '' zajęła ekipie aż trzy lata. Zdjęcia do filmu kręcono aż w czterech krajach: w Polsce, Czechach, Austrii i Nowej Zelandii. W filmie zagrały gwiazdy kina: Rutger Hauer, Michael York, Charlotte Rampling.
Jak powiedziała PAP Dorota Lis, druga reżyserka '' Młyna i krzyża '', a prywatnie żona Majewskiego, wszystkie castingi dla statystów, grających role niderlandzkich wieśniaków z XVI wieku, organizowano w Polsce, m.in. w okolicach Olsztyna, pod Częstochową, w Tarnowie, Katowicach. Sam dobór obsady trwał dwa miesiące.
Jak dodała Lis, z około tysiąca osób, które zgłosiły się z ogłoszeń w parafiach czy urzędach gminy, wybrano ostatecznie do udziału w filmie około dwustu.
Nie było wśród nich dziewczyny o urodzie Dody ani Miss Polonii, ale osoby o charakterystycznym wyglądzie - wyjaśniła Lis.
Dodała, że niegdyś na reżyserii łódzkiej filmówki istniało nawet powiedzenie ''Znajdź mi Bruegla!'', czyli twarze niczym z obrazów niderlandzkiego malarza.
W '' Młynie i krzyżu '' wątek cierpienia Chrystusa splata się z cierpieniem Flandrii uciskanej politycznie i religijnie przez Hiszpanów w XVI wieku. Na ekranie pojawia się sam Bruegel, nazywany najwybitniejszym filozofem pośród malarzy.
Polska premiera ''Młyna i krzyża'' została zaplanowana na 18 marca 2011 r.
Z Paryża Szymon Łuck Źródło: PAP