"Kung Fu Panda 2" to sequel nominowanej do Oscara pierwszej części animacji z 2008 r. o misiu Po, który cieszy się sławą mistrza kung-fu. Tym razem Po razem z grupą przyjaciół (Potężną Piątką - w jej składzie: Tygrysica, Małpa, Żuraw, Żmija i Modliszka) staje w obronie Chin przed złoczyńcą dysponującym niszczycielską bronią - pawiem Lordem Shenem.
W oryginalnej wersji językowej głosów animowanym postaciom użycza cała plejada gwiazd - Dustin Hoffman, Angelina Jolie, Lucy Liu, Jean-Claude Van Damme czy Jackie Chan. W wersji polskiej słychać m.in. Marcina Hycnara, Jana Peszka i Wojciecha Paszkowskiego.
Jedna z animowanych postaci - niejaki mistrz Shifu - w Stanach mówi głosem Hoffmana, w Polsce - Jana Peszka.
- Lubię pracować w dubbingu. Lubię też wyzwania. Wykonać to samo zadanie, co Dustin Hoffman, usłyszeć, jak on pracuje, jak operuje głosem, jak rozumie postać. On pracuje bardzo poważnie, nie stosuje taryfy ulgowej, zupełnie, jakby grał w poważnym filmie - opowiada w "Metrze" o swojej pracy nad polską wersją językową aktor . - Zresztą "Kung Fu Panda" jest poważnym filmem, bo wzbudza emocje - dodaje.
Zaletą najnowszej części przygód wojowniczej pandy jest jej strona wizualna. Krytycy podkreślają niezwykłą dbałość specjalistów od animacji z wytwórni DreamWorks o szczegóły egzotycznej scenerii starożytnych Chin czy trójwymiarowych scen walki.
Morał w filmie? Owszem - jest. Peszek o swojej postaci: - Shifu jest bardzo mądry. Będąc doskonałym mistrzem sztuk walki jednocześnie wcale nie jest doskonały. Popełnia błędy i czasem się tym błędom dziwi, jak dziecko. Jest też całkowicie pozbawiony agresji, co nie znaczy, że jest pozbawiony siły. Wierzy, że pracą, a przede wszystkim wiarą, można góry przenosić - mówi.
Jak zdradza aktor, filozofia jego animowanej postaci niespodziewanie stała się aktualna w jego życiu. - Od dyrektora i reżysera Bartosza Szydłowskiego z w teatru Łaźnia Nowa w Nowej Hucie dostałem propozycję zagrania w sztuce Mateusza Pakuły, gdzie wcielę się w Bruce'a Lee, a mój syn, Błażej, będzie grał Brandona Lee - mówi Peszek. - Sztuka nazywa się "Wejście smoka", jest szalenie dowcipna i błyskotliwa.