Pierwsze objawienia na festiwalu w Gdyni. Skromna "Ki" pokona giganta Skolimowskiego?

Portret współczesnej dziewczyny z brawurową rolą Romy Gąsiorowskiej okiem debiutującego reżysera Leszka Dawida podbił publiczność 36. FPFF w Gdyni. I ma szansę pokonać faworytów - "Salę samobójców" Jana Komasy i "Essential Killing" Jerzego Skolimowskiego. Wielkie owacje otrzymał też "Wymyk" Grega Zglińskiego.

"Nareszcie porządne, wciągające, dobrze zagrane kino", "największe olśnienie tegorocznego festiwalu", "w końcu świetna rola Gąsiorowskiej" - to pierwsze recenzje filmu Leszka Dawida dziennikarzy Gazety Wyborczej. W kuluarach plotkuje się, że prosta historia o dziewczynie, która nie do końca odnajduje się w rzeczywistości, ma nawet szanse pokonać oczywistego faworyta, zdobywcę Orłów - "Essential Killing" Jerzego Skolimowskiego.

Ki i Pio

Ki tak naprawdę nazywa się Kinga, chociaż prawie nikt jej tak nie nazywa, ona sama skraca imiona wszystkich swoich znajomych do pierwszych liter, więc jej przyjaciółki w tym filmie nazywają się Go i Dor, a jej syn - Pio. W filmie śledzimy jej życie które balansuje pomiędzy modnym "mieć" - klubami, kawiarniami, sklepami i przyjaciółkami, a trudnym "być" - relacjami z synkiem, egoizmie względem bliskich, życiowej naiwności.

Dla reżysera Leszka Dawida "Ki" to pełnometrażowy debiut, ale wcześniej nakręcił kilka świetnie przyjętych filmów krótko metrażowych m.in. "Bar na Victorii" o bezrobotnych, którzy podążają za chlebem do Wielkiej Brytanii i "W drodze" o przypadkowo spotkanych podczas podróży po Polsce autostopowiczach. Obecnie pracuje nad głośnym projektem "Jestem Bogiem" - historii legendarnej grupy hip-hopowej Paktofonika.

 

Najgorętsze pochwały zbiera grająca Ki Roma Gąsiorowska, która według krytyków wreszcie porzuciła swoją dotychczasową charakterystyczną manierę i "bez niepotrzebnego szarżowania, gorąco i żarliwe" gra na pierwszym planie. Oprócz "Ki" Romę w Gdyni można zobaczyć również w "W imieniu diabła" Barbary Sass i "Sali samobójców" Jana Komasy.

Ale pojawiają się też głosy, że wiele wątków, a przede wszystkim dialogów w "Ki" jest zbędnych i słowa typu: "Hezbollah jest wtedy, gdy jakaś dziewczyna wywołuje wokół siebie same problemy" są raczej niepotrzebnym kwiatkiem do kożucha. A brak jednoznacznego zakończenia dodatkowo pozostawia pole do dyskusji.

Więcej o "Ki" Leszka Dawida >>

Dwóch braci

Ogromne emocje wzbudził film reżysera "Całej zimy bez ognia" Grega Zglińskiego - "Wymyk". Jego bohaterowie - zagrani przez Roberta Więckiewicza i Łukasza Simlata bracia Alfred i Jerzy - w trakcie podróży kolejką podmiejską są świadkami brutalnego napastowania młodej dziewczyny przez kilku chuliganów. Młodszy brat -Jerzy, staje w jej obronie. Starszy zawodzi, reaguje za późno i w konsekwencji staje się biernym świadkiem tragedii brata.

"Sceneria podwarszawskich zakładzików, świetnie, realistycznie oddana kapitalistyczna obyczajowość, swojskie klimaty z niedzielną mszą i rodzinnym obiadkiem, rywalizacja dwóch braci, wreszcie kluczowa scena agresji w pociągu - wszystko to jak w wielkim kinie zyskuje wymiar symboliczny" - ocenia krytyk Wyborczej Tadeusz Sobolewski i ocenia, że jak do tej pory "Wymyk" to dla niego numer jeden 36. FPFF w Gdyni.

W filmie pojawia się również Marian Dziędziel, który bije chyba rekord liczby filmów ze swoim udziałem na tegorocznym festiwalu. Oprócz "Wymyku" widzimy go w debiutanckim "Krecie" Rafała Lewandowskiego (który również zbiera dobre recenzje), "W imieniu diabła" i "Róży" Wojciecha Smarzowskiego.

Konkursowa dwunastka 36. FPFF w Gdyni:

1. "Czarny czwartek" , reż. Antoni Krauze

2. "Daas", reż. Adrian Panek

3. "Essential Killing" , reż. Jerzy Skolimowski

4. "Italiani" , reż. Łukasz Barczyk

5. "Ki" , reż. Leszek Dawid

6. "Kret" , reż. Rafael Lewandowski

7. "Lęk wysokości", reż. Bartosz Konopka

8. "Młyn i Krzyż" reż. Lech Majewski

9. "Róża", reż. Wojciech Smarzowski

10. "Sala samobójców" reż. Jan Komasa

11. "W imieniu diabła", reż. Barbara Sass-Zdort

12. "Wymyk", reż. Greg Zglinski

Oglądaj 36. FPFF w Gdyni w kinoplex.gazeta.pl >>

Więcej o: