"Nareszcie porządne, wciągające, dobrze zagrane kino", "największe olśnienie tegorocznego festiwalu", "w końcu świetna rola Gąsiorowskiej" - to pierwsze recenzje filmu Leszka Dawida dziennikarzy Gazety Wyborczej. W kuluarach plotkuje się, że prosta historia o dziewczynie, która nie do końca odnajduje się w rzeczywistości, ma nawet szanse pokonać oczywistego faworyta, zdobywcę Orłów - "Essential Killing" Jerzego Skolimowskiego.
Ki tak naprawdę nazywa się Kinga, chociaż prawie nikt jej tak nie nazywa, ona sama skraca imiona wszystkich swoich znajomych do pierwszych liter, więc jej przyjaciółki w tym filmie nazywają się Go i Dor, a jej syn - Pio. W filmie śledzimy jej życie które balansuje pomiędzy modnym "mieć" - klubami, kawiarniami, sklepami i przyjaciółkami, a trudnym "być" - relacjami z synkiem, egoizmie względem bliskich, życiowej naiwności.
Dla reżysera Leszka Dawida "Ki" to pełnometrażowy debiut, ale wcześniej nakręcił kilka świetnie przyjętych filmów krótko metrażowych m.in. "Bar na Victorii" o bezrobotnych, którzy podążają za chlebem do Wielkiej Brytanii i "W drodze" o przypadkowo spotkanych podczas podróży po Polsce autostopowiczach. Obecnie pracuje nad głośnym projektem "Jestem Bogiem" - historii legendarnej grupy hip-hopowej Paktofonika.
Najgorętsze pochwały zbiera grająca Ki Roma Gąsiorowska, która według krytyków wreszcie porzuciła swoją dotychczasową charakterystyczną manierę i "bez niepotrzebnego szarżowania, gorąco i żarliwe" gra na pierwszym planie. Oprócz "Ki" Romę w Gdyni można zobaczyć również w "W imieniu diabła" Barbary Sass i "Sali samobójców" Jana Komasy.
Ale pojawiają się też głosy, że wiele wątków, a przede wszystkim dialogów w "Ki" jest zbędnych i słowa typu: "Hezbollah jest wtedy, gdy jakaś dziewczyna wywołuje wokół siebie same problemy" są raczej niepotrzebnym kwiatkiem do kożucha. A brak jednoznacznego zakończenia dodatkowo pozostawia pole do dyskusji.
Więcej o "Ki" Leszka Dawida >>
Ogromne emocje wzbudził film reżysera "Całej zimy bez ognia" Grega Zglińskiego - "Wymyk". Jego bohaterowie - zagrani przez Roberta Więckiewicza i Łukasza Simlata bracia Alfred i Jerzy - w trakcie podróży kolejką podmiejską są świadkami brutalnego napastowania młodej dziewczyny przez kilku chuliganów. Młodszy brat -Jerzy, staje w jej obronie. Starszy zawodzi, reaguje za późno i w konsekwencji staje się biernym świadkiem tragedii brata.
"Sceneria podwarszawskich zakładzików, świetnie, realistycznie oddana kapitalistyczna obyczajowość, swojskie klimaty z niedzielną mszą i rodzinnym obiadkiem, rywalizacja dwóch braci, wreszcie kluczowa scena agresji w pociągu - wszystko to jak w wielkim kinie zyskuje wymiar symboliczny" - ocenia krytyk Wyborczej Tadeusz Sobolewski i ocenia, że jak do tej pory "Wymyk" to dla niego numer jeden 36. FPFF w Gdyni.
W filmie pojawia się również Marian Dziędziel, który bije chyba rekord liczby filmów ze swoim udziałem na tegorocznym festiwalu. Oprócz "Wymyku" widzimy go w debiutanckim "Krecie" Rafała Lewandowskiego (który również zbiera dobre recenzje), "W imieniu diabła" i "Róży" Wojciecha Smarzowskiego.
Konkursowa dwunastka 36. FPFF w Gdyni:
1. "Czarny czwartek" , reż. Antoni Krauze
2. "Daas", reż. Adrian Panek
3. "Essential Killing" , reż. Jerzy Skolimowski
4. "Italiani" , reż. Łukasz Barczyk
5. "Ki" , reż. Leszek Dawid
6. "Kret" , reż. Rafael Lewandowski
7. "Lęk wysokości", reż. Bartosz Konopka
8. "Młyn i Krzyż" reż. Lech Majewski
9. "Róża", reż. Wojciech Smarzowski
10. "Sala samobójców" reż. Jan Komasa
11. "W imieniu diabła", reż. Barbara Sass-Zdort
12. "Wymyk", reż. Greg Zglinski