Ostatnie tygodnie w karierze Gotye za oceanem przypominają nam to, co działo się w Polsce kilka miesięcy temu, gdy "Somebody that I used to know" było najczęściej puszczaną w radiu, "dzieloną" na stronach społecznościowych, oglądaną na YouTube i nuconą, aż wreszcie nawet lekko wyśmiewaną piosenką .
Od kilku tygodni hit okupuje amerykańskie listy przebojów m.in. jest na szczycie "Hot 100" Billboardu, a sam Wally de Backer aka Gotye był jedną z głównych gwiazd wielkiego festiwalu Coachella. A kilka dni temu przyszedł kolejny dowód popularności - przebój został zaśpiewany w jednym z odcinków superpopularnego serialu "Glee".
Problem w tym, że Gotye cover się nie spodobał, o czym powiedział otwarcie i czym naraził się amerykańskim "gleemaniakom". - Bardzo wiernie odegrali partie instrumentalne, ale wokal jest w bardzo popowym stylu "Glee", całkiem "suchy" i pozbawiony emocji - podsumował Gotye. - To licha, "tekturowa" wersja - dodał.
Zresztą oceńcie sami:
Dla przypomnienia (o ile ktoś już jakimś cudem tę piosenkę zapomniał...) oryginalna wersja:
Smaczku sprawie dodaje fakt, że to właśnie "Glee" było jedną z dźwigni sukcesu Australijczyka w USA - piosenka "Somebody that I used to know" wspięła się na szczyt od razu po emisji odcinka, w której Matt Bomer i Darren Criss wykonują znany utwór.
"Grymasy" Gotye dotyczące wykonania piosenki dość ostro skomentowało wiele amerykańskich portali m.in. Huffington Post, który z typową sobie ironią zauważa: "Może Gotye wystraszył się, że nagle zrobił się zbyt mainstreamowy".
Przy okazji magazyn przypomina "12 najlepszych coverów Somebody that I used to know" , m.in. ten na "50 palców i jedną gitarę" :