O.S.T.R. z orkiestrą na Hip Hop Arenie: Jestem muzykiem, nie raperem

Takiego koncertu w Polsce jeszcze nie było. W czwartek (31 maja) na festiwalu Hip Hop Arena raper i producent z Bałut spotka się na scenie z orkiestrą. - To moje życiowe osiągnięcie - mówi ?Gazecie? O.S.T.R., który pierwszy raz od pieciu lat udziela nam ekskluzywnego wywiadu

Rozmowa z O.S.T.R.-em

Jędrzej Słodkowski: Występy z orkiestrą to domena podstarzałych rockmanów. Co cię dopadło?

O.S.T.R.: Ambicja. Jestem wychowankiem Akademii Muzycznej, absolwentem klasy skrzypiec Iwony Wojciechowskiej, autorytetu w dziedzinie gry na tym instrumencie. Nie chcę przynieść wstydu pani profesor. W ramach Roku Chopinowskiego miałem okazję zaprezentować własne aranżacje muzyki Chopina z Orkiestrą Symfoników Gdańskich. Apetyt rośnie. Spróbowałem potrawy z orkiestrą - smakuje mi najbardziej. Mogę się realizować na kilku płaszczyznach: jako kompozytor, skrzypek i wykształcony muzyk.

A jako raper?

- Podczas koncertu w Wytwórni będę rapował, ale nie myślę o sobie jako o raperze. Jestem nim, bo mam taką zajawkę. Traktuję rap hobbystycznie, ale uważam się za muzyka.

Trudno się dziwić: kilkanaście lat uczyłeś się w szkole muzycznej i jeszcze kilka w akademii.

- Opinia o szkolnictwie artystycznym w Polsce głosi, że wykładowcami są ludzie, którym nie wyszła solowa kariera. Nie jestem zwolennikiem tej teorii. Od każdego można się wiele nauczyć, trzeba umieć słuchać. Ja zagadywałem nauczycieli, bo uważałem ich za upadłe gwiazdeczki, które do niczego nie doszły. Mam 32 lata i wiem, że większość z nich uczy z powołania, tylko nie wszyscy studenci potrafią to uszanować. Trochę czuję się rozczarowany faktem, że Akademia Muzyczna w Łodzi odmówiła mi współpracy przy tym projekcie. Usłyszałem, że studenci mają na głowie inne problemy niż granie z O.S.T.R.-em. Może to wynika z faktu, że niemal wszyscy wykładowcy mnie pamiętają. Nie sądzę, bym był ich ulubieńcem (śmiech). Zamiast orkiestry Akademii Muzycznej będą muzycy orkiestry Filharmonii Kaliskiej pod batutą Adama Klocka, znakomitego dyrygenta.

Ludzie uważają mnie za rapera, a ja cały czas komponuję muzykę jazzową, współpracuję z muzykami jazzowymi, m.in. z moim tatą Michałem Urbaniakiem.

Tatą?

- (śmiech) Tak, wersja oficjalna jest taka, że on jest moim muzycznym ojcem, a ja jego synem. Otworzył mi głowę, kiedy w 2003 roku zagrałem z nim pierwszy raz. Uświadomił mi, że skoro tyle lat wytrzymałem ze skrzypcami, nie powinienem z nich rezygnować. Miałem trzy lata, kiedy rodzice mi je dali i kazali grać. Są jak trzecie płuco. Moja mama [Barbara, wykładowczyni w Akademii Muzycznej - przyp. red.] powtarzała mi: "Nie chcesz być skrzypkiem klasycznym, to bądź jak Urbaniak".

Masz ulubionych kompozytorów?

- Jasne, Czajkowski i Musorgski! Jak każdy Polak kocham Chopina, uwielbiam Moniuszkę, Wieniawskiego. Mocno reaguję na muzykę symfoniczną Beethovena, zwłaszcza trzy pierwsze symfonie, które są mniej znane.

 

Czy masz ulubione koncerty artystów nieklasycznych z orkiestrą?

- Perfect z orkiestrą to najlepszy koncert rockowy, jaki słyszałem. Największe przeboje Perfectu w takich wersjach, "Chcemy być sobą"... Jak o tym mówię, mam ciarki, bo słyszę tę muzykę w głowie [to prawda, O.S.T.R. dostaje gęsiej skórki na rękach - przyp. red.]. Jeżeli kochasz dobrą muzykę, potrafisz ją docenić bez względu na gatunek. Nie jest sztuką być hiphopowcem i mówić: "tylko hip-hop, pieprzyć wszystko inne!".

W Los Angeles działa Dakah Hip Hop Orchestra, rap z jazzem i klasyką łączył... Michał Urbaniak. Masz jakieś wzorce?

- Tak, uwielbiam symfoniczny hołd złożony J Dilli [amerykański raper zmarły w 2006 roku - przyp. red.]. Takich nagrań jest wciąż niewiele, ale są ambitne i dopracowane.

Wbrew pozorom klasyka jest obecna w hip-hopie. Pewnie jedna trzecia wszystkich podkładów oparta jest na samplach z brzmień symfonicznych albo smyczkowych.

- Masz sto procent racji! A to dlatego, że hiphopowcy sięgają nie tyle po klasykę, co nagrania amerykańskie z lat 60., 70., 80. Kompozytorzy soulowi i funky'owi chętnie korzystali z orkiestr: Quincy Jones, Aretha Franklin, Barry White, The Supremes, wytwórnie Motown i Stax...

Kto odpowiada za przełożenie twojej muzyki na orkiestrę?

- Adam Klocek i jego ekipa. Poza najbardziej znanymi moimi utworami - "Kochana Polsko", "A.B.C.", "Mówiłaś mi" - zagram też z Zorakiem, Kochanem i DJ-em Haemem utwory z płyty Tabasko "Ostatnia szansa tego rapu". Oprócz nas i muzyków z Filharmonii Kaliskiej w czwartek na scenie będą też muzycy stałego składu koncertowego Tabasko, czyli zespołu Noise Trio. To nie koniec, z Holandii przyjedzie Joe Kickass, z którym zarapuję nasz wspólny singiel "Copycats", duet producencki Killing Skills i Lisa Lois, niesamowita jazzowa wokalistka, zwyciężczyni holenderskiego "X-Factora".

 

Rozumiem, że wystąpisz także jako skrzypek?

- Taki jest plan.

Frak?

- O, nie!

Nie wiem, czy w takim razie dostaniesz kwiaty po koncercie.

- (śmiech) Pamiętam, jak śmigałem na Warszawskiej Jesieni w latach 80. z kwiatkiem dla dyrygenta, mama mnie posyłała.

Koncert będzie nagrywany?

- Tak, ale nie z myślą o wydaniu, nie robimy go z powodów biznesowych. Wiem, że kiedy będę miał 80 lat, no może chociaż 50, bo pewnie nie dociągnę do wieku emerytalnego (śmiech), będę dumny, gdy posłucham tego koncertu.

Jesienią macie zamiar ruszyć w trasę. Gdzie zamierzacie występować? Czy filharmonie przełkną teksty z wulgaryzmami?

- Wbijamy do filharmonii! Zobaczymy, które będą na tyle odważne. Okej, brzydkie słowo się tu i ówdzie znajdzie, ale przecież nasz przekaz jest pozytywny: trzeba nad sobą pracować, miłować się i mieć do siebie szacunek. Na koncertach współpraca się nie kończy. Moim największym marzeniem jest wykorzystanie orkiestry w nagraniach solowych.

Denerwujesz się przed czwartkowym występem?

- Do tego koncertu wkładam całe moje serce. To moje życiowe osiągnięcie. Osiągniecie dla mnie samego. I właśnie dlatego tak cholernie się boję.

 

*O.S.T.R., czyli Adam Ostrowski - rocznik 1980. Jeden z najpopularniejszych i najbardziej cenionych przez krytykę polskich raperów i producentów hiphopowych. Wydał 11 solowych albumów, w kwietniu - płytę z zespołem Tabasko, która przez trzy tygodnie była najlepiej sprzedającym się albumem w Polsce. Produkował, współprodukował i pojawiał się gościnnie w setkach nagrań innych artystów.

Więcej o: