Saruman znów gra heavy metal. Christopher Lee uczcił swoje 92. urodziny. Jak? Wydał kolejną metalową płytę [POSŁUCHAJ]

Aktorów nagrywających płyty z muzyką jest całe mnóstwo. 92-letnich staruszków, którzy pogrywają w kapelach metalowych - tutaj sprawa już się komplikuje. Nie przeszkadza to Christopherowi Lee, który nagrał metalowy minialbum "Metal Knight". Tym razem z metalową przeróbką "My Way" Franka Sinatry czy kawałkami inspirowanymi m.in. historią Don Kichota.

Jak świętować 92 lata, to z przytupem. Najwyraźniej z takiego założenia wyszedł Lee, kuzyn Iana Fleminga i znakomity odtwórca roli Sarumana z "Władcy Pierścieni" i "Hobbita" czy hrabiego Dooku z "Gwiezdnych wojen". Znany jest też - albo przede wszystkim - z horrorów. Kilka razy grał Draculę, choć parę lat temu dla odmiany wcielił się w kardynała Stefana Wyszyńskiego. Na koncie ma w sumie kilkaset ról, w tym sporo w produkcjach międzynarodowych, co zapewniło mu miejsce w księdze rekordów Guinessa.

 

Metal? To wcale nie był metal

Zasługuje na nie jeszcze z innego powodu - pogrywania z kapelami metalowymi. Kiedy dokładnie w jego w 90. urodziny ukazał się singiel "Let Legend Mark Me as the King", został ogłoszony najstarszym muzykiem metalowym.

- To, co na początku robiłem, to wcale nie był metal. Najpierw śpiewałem raczej tenorem, potem występowałem w roli narratora. Teraz też nie krzyczę ani nic podobnego, ale ta płyta będzie w stu procentach heavymetalowa - opowiadał Christopher Lee w rozmowie z BBC.

Moc heavy metalu i fantasy

Wydał już dwa długogrające krążki - debiutancką płytę "Charlemagne: By the Sword and the Cross" z metalem zaprawionym symfonicznym brzmieniem i w całości poświęconą postaci króla Karola Wielkiego, a także "Charlemagne: The Omens of Death", kontynuację poprzedniego pomysłu.

 

Co na to branża? Wiadomo: zachwycona. Choć trudno podejść do całej sprawy inaczej niż do muzycznego żartu (ale i zdarzają się recenzje na serio - niezbyt pochlebne dla sędziwego aktora). Podobno Lee zaczął się interesować ciężkim graniem, kiedy miał już osiem krzyżyków na karku - wtedy został zaproszony do współpracy przez Amerykanów z Manowar i włoski zespół Rhapsody of Fire. To właśnie ten ostatni wsparł go przy nagrywaniu "Metal Knight".

- Heavy metal i jego ogromna moc kojarzy mi się z fantasy - deklaruje. - Moje role w horrorach i w "Człowieku ze złotym pistoletem" były inspirowane właśnie przez metalowe kawałki - uważa.

Kolejna okazja do zobaczenia Christophera Lee na wielkim ekranie, znów w świecie Śródziemia, pod koniec roku - po premierze "Hobbita: Tam i z powrotem".

Więcej o: