Podobnych wydarzeń dzieje się w całym kraju mnóstwo, ale tej imprezie kibicujemy od samego początku. Charytatywny koncert dla wychowanków Domu Małego Dziecka im. Jana Brzechwy w Krakowie zostanie zorganizowany po raz czwarty.
Łatwo jednak nie było. Muzykom w tym roku nie udało się znaleźć sponsorów, wszystko robią własnym sumptem: poświęcają swój czas, energię i pieniądze. A mimo wszystko deklarują, że dopóki dzieci z domów dziecka będą miały swoje potrzeby, dopóty oni będą dla nich grać.
- Na razie działamy lokalnie, ale wierzę, że już w przyszłym roku usłyszycie o nas w innych miastach - opowiada Grochola i pół żartem, pół serio dodaje: - Chcecie się dołączyć? Proszę bardzo, nie będę miał problemów z tym, żeby podzielić się nazwą imprezy. Zwłaszcza że, jak wiadomo, im trudniej jest w tym kraju, tym ludzie robią się bardziej solidarni.
Tak od samego początku brzmi sztandarowe hasło imprezy. Co w tym roku? Jak zwykle dużo głośnej muzyki. Obok Agressivy 69, absolutnych prekursorów industrialnego rocka nad Wisłą (karierę zaczynali jeszcze w 1989 roku!), zagrają zespół Papilar, Stonerror, a także - uwaga - kultowa krakowska kapela ZOOid.
Tylko skąd w rockandrollowcach w ogóle to społecznikowskie zacięcie? Akcje charytatywne i rock 'n' roll to w końcu już osobny rozdział w historii muzyki rozrywkowej. Dokładnie na tej samej idei opiera się Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy czy legendarne koncerty organizowanie pod banderą Live Aid. Dokładnie z tego samego powodu grał i pomagał Elvis Presley. A Elvisa słuchał młody Grochola z ojcem.
- Najwidoczniej my, rockandrollowcy, nie jesteśmy tacy źli, jak nas malują - opowiada wokalista Agressivy 69. - Może to ta wrażliwość muzyczna, może jeszcze coś innego... OK, czasami nabroimy, czasami jesteśmy nie w porządku, ale zawsze spłacamy swoje długi.
Chwile zwątpienia? Owszem, były. Zwłaszcza że artyści/organizatorzy mają co robić - tu rodzina i życie prywatne, tam praca, obowiązki, a do tego dochodzi jeszcze granie w zespole.
Grochola: - Nikt jeszcze na tej akcji nie zarobił i pewnie już nigdy nie zarobi, a mimo wszystko cały czas pojawiają się ludzie, którzy nam pomagają i, bez wyjątków, uważają, że ma to sens.
To co, pomożecie? Wystarczy kupić bilet. Ale są też tacy - i jest ich sporo - którzy do biletu dorzucają jeszcze prezent dla dzieciaków. Muzycy opowiadają, że zwykle po imprezie zbiera się ich około 10 worków. Wszystkie lądują później w Domu Małego Dziecka.
Przynieście ze sobą kilka niezbędnych dla dzieciaków prezentów - choćby pampersy, środki czystości, szklane butelki do karmienia ( pełną listę znajdziecie tutaj >> ).