Pogromcy amerykańskiego pudel metalu postanowili o sobie przypomnieć. Plotki na temat ich ewentualnego pojednania krążyły w mediach już od kilku miesięcy. Zdaniem magazynu "Billboard", zazwyczaj trafnego w swoich przewidywaniach, właśnie się potwierdziły.
Co wiadomo? Tyle, że Guns N' Roses znów mają pojawić się na scenie w pełnym, klasycznym składzie i mają być główną gwiazdą festiwalu Coachella, na którym doszło już do niejednej reaktywacji - do tych najgłośniejszych zalicza się powrót Rage Against The Machine, Outkast czy My Bloody Valentine. Po występie w kalifornijskim Indio kapela ma ruszyć w trasę po Ameryce Północnej. Mówi się nawet o 25 koncertach. Co dalej? O potencjalnej wycieczce Axla Rose'a i spółki na inny kontynent nic na razie nie wiadomo.
Oczywiście ta informacja nie wzbudziłaby takiego zainteresowania (sami Gunsi grali w Polsce już dwukrotnie - w tym głośny, opóźniony o dwie godziny koncert w Rybniku), gdyby nie dwie największe gwiazdy formacji - Slash i Axl Rose. Panowie przez lata byli ze sobą skłóceni, ich odwieczny konflikt obrastał legendą, wspólnego koncertu pod szyldem Gunsów nie zagrali od przeszło 20 lat. Teraz jako pierwsi potwierdzili swoją obecność w składzie.
Branżowe media szacują, że za jeden koncert formacja może zgarnąć trzy miliony dolarów. Czyli muzycy najwyraźniej mają zamiar sprawić prezent też sobie, nie tylko fanom. Pod warunkiem, że Axl, co fani mają już przerobione, tym razem nie zmieni zdania.