W Barcelonie trwa właśnie jedna z najważniejszych imprez muzycznych świata: Primavera Sound. To wydarzenie o tyle nietypowe, że łączy w sobie klasyczny, duży festiwal plenerowy, pełen występów wielkich gwiazd z butikową, showcase’ową imprezą, na którą składają się koncerty nieznanych debiutantów i konferencja branży muzycznej. Ta ostatnia skończyła się w piątek. Jednym z jej głównych tematów była przyszłość rynku muzycznego, zwłaszcza w związku z nowymi technologiami, zmieniającymi, jeśli nie wręcz rewolucjonizującymi korzystanie z szeroko pojętej rozrywki.
Kilka prezentacji i paneli dotyczyło rzeczywistości wirtualnej i możliwości jej wykorzystania na potrzeby sceny muzycznej. Ich uczestnicy nie mieli najmniejszych wątpliwości, że upowszechnienie tej technologii bezpowrotnie przekształci dużą część współczesnego życia, w tym także szeroko rozumianą branżę rozrywkową. Wiele z ich wystąpień nie pozostawiało żadnych złudzeń: tym razem branża muzyczna nie może powtórzyć błędu sprzed kilkunastu lat - zignorowania rosnącej roli internetu, tym razem musi się dobrze przygotować do nieuchronnych zmian.
W jaki sposób branża muzyczna może wykorzystać technologię rzeczywistości wirtualnej? Podczas festiwalowych paneli można było usłyszeć o kilku testowanych już zastosowaniach. Ale eksperci mówili też o tym, że możliwości są ogromne i potrzeba tylko wyobraźni i pomysłowości, żeby je skutecznie wykorzystać.
Najbardziej oczywiste zastosowanie to bez wątpienia możliwość oglądania koncertów i „uczestniczenia” w festiwalach w technologii virtual reality - czyli na własnej kanapie ze specjalnym hełmem na głowie. Pod wieloma względami umożliwia ona uzyskanie wrażeń analogicznych do bycia na koncercie osobiście. Pod niektórymi względami natomiast wręcz je przewyższa - ile osób spośród tysięcy obecnych na występie festiwalowego headlinera może stać w pierwszym rzędzie i widzieć dokładnie, co się dzieje na scenie? W technologii virtual reality każdy może mieć taki widok. Mało tego: można zmieniać punkt widzenia, „przechodząc” z jednego brzegu sceny na drugi, od gitarzysty do basisty i przyglądać się dokładnie ich ruchom czy gestom.
Drugie zastosowanie, które także wydaje się oczywiste i jest w tej chwili obecne na rynku nawet bardziej niż streamingi czy rejestracje koncertów w rzeczywistości wirtualnej, są teledyski w technologii 360 stopni. Serwisy specjalizujące się w prezentowaniu materiałów video już zaczynają otwierać specjalne kanały poświęcone tego rodzaju wideoklipom.
Bardzo ważnym tematem, o którym zaczyna się coraz częściej mówić w branży muzycznej i który stał się jedną z ważnych kwestii omawianych podczas konferencji, jest sprawa metadanych - ogromnych ilości rożnych informacji, zbieranych przy okazji działania rożnych internetowych serwisów muzycznych. Jako, że branża muzyczna od dłuższego czasu boryka się coraz bardziej z problemami finansowymi i niemal histerycznie szuka nowych sposobów zarabiania, kwestia monetyzowania baz danych wywołuje coraz większe zainteresowanie. A sądząc po niektórych wystąpieniach na konferencji, to potencjalnie ogromne źródło dochodów.
Co prawda nikt głośno nie mówił o najprostszym, niemal wulgarnym sposobie zrobienia pieniędzy na bazach danych: sprzedawaniu ich zainteresowanym firmom. Bo przecież dla niezliczonych podmiotów, oferujących najróżniejsze towary i usługi, wiadomości o guście i trybie życia ich potencjalnych klientów są bezcenne. Uczestnicy konferencji skupili się jednak na nieco bardziej subtelnych sposobach zarabiania.
Jedna z panelistek starała się nakreślić wizję przyszłości rynku muzycznego, widzianego przez pryzmat danych, zbieranych przez serwisy streamingowe.
- Osoby operujące tymi bazami posiadają mnóstwo informacji, które mogą być wykorzystane w praktyce na wiele ciekawych sposobów. Wiedząc, jak wygląda demografia publiczności jakiegoś zespołu w jakimś regionie, osoby przygotowujące trasę koncertową mogą np. lepiej przygotować zestaw koszulek do sprzedawania podczas koncertów: jeśli 90% fanów to mężczyźni, nie warto brać na trasę tyle samo koszulek męskich i damskich. Organizatorzy festiwali, wiedząc jaki będzie procentowy udział płci na ich imprezie, mogą lepiej zaplanować ilość męskich i damskich toalet. A znając gusty muzyczne publiczności, bazując na statystykach odsłuchów, mogą układać program występów na poszczególnych scenach tak, żeby dwóch wykonawców popularnych w tej grupie słuchaczy, nie występowało w tym samym czasie.
Gdzieś na drugim biegunie zdawały się być panele, które od ekonomii uciekały jak najdalej, skupiając się na społecznej, socjalnej i ekologicznej stronie działalności sceny muzycznej, a zwłaszcza festiwali. Ich uczestnicy mówili o tym, jak propagować pewne idee na tego typu imprezach. Pokazywali także przykłady ich realizacji w praktyce.
Najbardziej zaintrygował i rozbawił publiczność organizator jednego z młodych festiwali odbywających się w Brazylii.
- Podczas ostatniej edycji przy wejściu na teren festiwalu założyliśmy wielki kompostownik, gdzie trafiały wszystkie odpady organiczne, generowane podczas imprezy - opowiadał. - Festiwal zaczął się we wtorek, a w niedzielę, idąc do domu po ostatnich koncertach, każdy mógł dostać pojemnik kompostu do użytku we własnym ogródku. Tak, dobrze myślicie, choć mimo pierwotnych planów nie zdecydowaliśmy się użyć tej myśli w materiałach promocyjnych festiwalu - można śmiało powiedzieć, ze po imprezie każdy zabrał swoje gówno z powrotem do domu.
Jeszcze jednym ważnym tematem konferencji była kwestia mediów społecznościowych i ich roli dla rynku muzycznego. Jeden z paneli na ten temat zaczął się od przedstawienia ciekawych wyników kilku badań, dotyczących użytkowania tego typu serwisów, przeprowadzonych w różnych krajach.
Niektóre wyniki były dość oczywiste, np. astronomiczny wzrost ilości użytkowników Snapchata w ostatnim czasie. Dotyczył on oczywiście przede wszystkim młodzieży, ale znajdował potwierdzenie także w ogólnych zestawieniach, obejmujących wszystkie grupy wiekowe - w ciągu ostatniego roku ilość użytkowników tego serwisu zwiększyła się bardzo mocno. Zastanawiająca była natomiast informacja, że to wcale nie nastolatki są głównymi użytkownikami Snapchata w Stanach Zjednoczonych. Znacznie więcej aktywnych użytkowników serwisu jest w grupie wiekowej 18-24 lat.
Ale wyniki badań pokazywały także kwestie, które oczywiste nie są, a dają do myślenia, np. powolne odzyskiwanie pozycji przez Facebooka, który wśród nastolatków przez dłuższy czas przeżywał prawdziwy kataklizm, jeśli chodzi o skalę zainteresowania.
- Wyjaśnienie tych fluktuacji wydaje się dość proste - mówili uczestnicy panelu. - Spadek związany był z tym, że coraz częściej dochodzi do sytuacji, że Facebooka używają dwa pokolenia w rodzinie, a nastolatki bardzo nie chcą, żeby rodzice śledzili ich internetowe poczynania.
Wzrost zainteresowania serwisem wśród młodych użytkowników wiązać należy natomiast, zdaniem ekspertów, z pojawieniem się na rynku nowego produktu Facebooka, hełmu do rzeczywistości wirtualnej, Oculus Rift.
Nastolatkowie nie są natomiast prawie w ogóle zainteresowani Twitterem, staje się on coraz bardziej serwisem przeznaczonym dla profesjonalistów, służącym wymianie informacji, które dla nastolatków są po prostu zupełnie niepotrzebne.
Rosnąca rola Snapchata wciąż nie została jeszcze, według uczestników prezentacji, należycie wykorzystana przez branżę muzyczną. Przykładem na to, jak można używać tego serwisu na potrzeby rynku muzycznego jest amerykański festiwal Coachella.
- Organizatorzy w tym roku założyli specjalny kanał w snapchatowej sekcji Discover, który cieszył się wielką popularnością - opowiadał jeden z dyskutantów. - Mało tego, przygotowali także specjalny zestaw filtrów i naklejek, chętnie wykorzystywanych przez uczestników imprezy, ozdabiających nimi swoje festiwalowe „snapy”.
To wszystko jednak raczej tylko działania wizerunkowe i promocyjne, na prawdziwe zarabianie za pośrednictwem Snapchata dopiero przyjdzie czas. Zdaniem specjalistów nastąpi to wtedy, kiedy faktem staną się coraz głośniejsze plotki o tym, jakoby właściciele serwisu przygotowywali się do wprowadzenia do niego jakiejś formy reklam.