Dzięki niej zostawiła narkotyki, teraz Lady Gaga dedykuje jej bardzo osobistą płytę

Znana z utworów "Bad Romance" i "Poker Face", współpracy z Eltonem Johnem czy Beyoncé, a także zaskakujących kreacji wokalistka powraca z nową płytą. W parze z rockową muzyką idą też mocne wyznania.

"Joanne" to najnowszy album Lady Gagi. Tym razem to już nie tylko muzyka do tańca, ale przede wszystkim miejsce na rodzinne historie. Tytuł płyty pochodzi od imienia jej cioci, która po ciężkiej chorobie zmarła w wieku 19 lat, na długo zanim Lady Gaga pojawiła się na świecie. Skąd akurat taki wybór? - Jej śmierć pozostawiła w mojej rodzinie bliznę, która nigdy się nie zaleczyła - tłumaczy wokalistka.

 

- Jednocześnie sama świadomość tego, że moi bliscy musieli poradzić sobie z bólem po jej stracie, czyni mnie silniejszą. Czuję, że mogę zrobić wszystko - mówi sama artystka i przyznaje, że myśl o cioci pomogła jej przezwyciężyć narkotykowy nałóg.

- Czuję, że Joanne powraca dzięki mnie do życia. I uczy mnie postawy, aby żyć każdym dniem, jakby miał to być ten ostatni - dodaje. - Chociaż nie mogłam jej poznać, i tak jest dla mnie jedną z najważniejszych postaci w życiu - mówi w jednym z wywiadów Lady Gaga.

Ale nie tylko w wywiadach Lady Gaga dała świadectwo swojego przywiązania do zmarłej siostry ojca. Jedną z tras koncertowych zadedykowała właśnie Joanne, a nawet wytatuowała sobie datę jej śmierci na lewym ramieniu. Tydzień temu na ręku wokalistki pojawił się tatuaż z imieniem Joanne, podobny zrobił sobie także ojciec Lady Gagi.

 

Emocjonalne tło płyty to nie jedyna rzecz, którą Lady Gaga mogła zaskoczyć wiele osób. "Joanne" to muzyka inspirowana rockiem i country, a promująca ją trasa koncertowa wcale nie odbyła się na największych stadionach świata, a w... muzycznych pubach w Nashville, amerykańskiej stolicy country. - Moje pierwsze występy odbywały się w piwnych barach w Nowym Jorku i okolicy! Ta trasa to mój powrót do absolutnych korzeni, ale i okazja, do bardzo bliskiego spotkania z fanami - wspomina artystka w wywiadzie dla Rolling Stone.

W pracę nad albumem zaangażowali się m.in. Mark Ronson, autor wielkiego hitu "Uptown Funk" oraz Sean Lennon, syn Johna Lennona z legendarnego The Beatles.

Więcej o: