To ma być pierwszy koncert Britney w Parku ha-Jarkon w Tel-Awiwie. Z pewnością przyciągnie dziesiątki tysięcy fanów - do tej pory zagrali tam m.in. Michael Jackson, Tina Turner, Madonna i David Bowie. Tak duże wydarzenie zmartwiło Izraelską Partię Pracy, która w tym samym czasie miała wybrać nowego lidera.
Choć w swoim oświadczeniu prasowym partia nie przyznała tego wprost, można się domyślić, że chodzi o koncert amerykańskiej gwiazdy pop. - Data wyborów została przełożona o jeden dzień przez fakt, że 3 lipca 2017 roku w Parku ha-Jarkon ma odbyć się duże wydarzenie - oświadczyła Partia Pracy.
Jak przyznał rzecznik prasowy partii, z powodu koncertu mógłby być problem ze znalezieniem wystarczającej liczby ochroniarzy do zabezpieczenia wewnątrzpartyjnych wyborów. Poza tym, korki utrudniłyby członkom dotarcie do stacji wyborczych.
Jakkolwiek by te tłumaczenia nie brzmiały przekonująco, nie wiemy, ilu fanów ma Britney wśród polityków Partii Pracy. Może ktoś z zarządu po prostu nie chce przegapić koncertu księżniczki popu?
A teraz zobacz: Nowa część "Szybkich i wściekłych" i oscarowy "Klient". Oto najważniejsze premiery kwietnia