Już 9 czerwca miał się rozpocząć Festiwal Piosenki Polskiej Opole 2017. W weekend ekipa TVP zaczęła budowę scenografii, jednak w poniedziałek rano nie została wpuszczona do amfiteatru.
- Takie polecenie wydał prezydent Opola - przyznała rzeczniczka prezydenta, Katarzyna Oborska-Marciniak. - Festiwal powinien się rozpocząć za trzy tygodnie. Naszym zdaniem TVP nie będzie w tym czasie w stanie zorganizować imprezy na poziomie, którego Opole i jego mieszkańcy oczekują - dodała.
Nieoficjalnie w ratuszu słychać głosy, że Opole może wypowiedzieć TVP umowę na organizację festiwalu. Została ona podpisana kilka miesięcy temu, tylko na ten rok. Prezydent Opola przyznaje, że skoro z udziału w festiwalu zrezygnowało już ponad 20 artystów, oznacza to, że TVP nie jest w stanie zrealizować umowy.
- Zawieraliśmy umowę, przy konkretnej liście artystów, którzy na festiwalu wystąpią i między innymi dlatego zdecydowałem się na podpisanie tej umowy, pomimo wielu wątpliwości, które mieliśmy. Na tej liście była między innymi Kayah i zespól Hey - powiedział Wiśniewski "Gazecie Wyborczej".
Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu miał być, jak co roku, świętem polskiej piosenki i okazją do wysłuchania największych gwiazd muzycznej sceny. Przebieg zaplanowanego na 9-11 czerwca festiwalu stoi jednak pod znakiem zapytania. Na opolską scenę wdarła się polityka, przez co rezygnują z niego kolejni artyści i członkowie obsługi.
Zaczęło się od wokalistki Kayah, która była jedną z artystek zaproszonych przez Marylę Rodowicz na jubileuszowy koncert z okazji 50-lecia działalności. W mediach pojawiła się jednak informacja, że Kayah nie wystąpi. Jak sugerował manager artystki w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", miał się na to nie zgodzić prezes TVP Jacek Kurski. Powodem odsunięcia Kayah miało być uczestnictwo wokalistki we wrześniowym marszu Komitetu Obrony Demokracji.