Coldplay na Stadionie Narodowym: "Pomyślcie o uchodźcach". Reakcja widzów?

Brytyjski zespół Coldplay na warszawskim koncercie apelował o to, żeby pomyśleć o cierpiących, w tym także o uchodźcach. Tysiące osób przyjęły to wezwanie z wielkim entuzjazmem.

Ostatnim akcentem tegorocznego długiego weekendu związanego z Bożym Ciałem, był koncert grupy Coldplay na Stadionie Narodowym w Warszawie. Grupa przyjechała do Polski po raz trzeci, drugi raz do stolicy. Wydarzenie przyciągnęło kilkadziesiąt tysięcy widzów nie tylko z Polski. Obejrzeli starannie wyreżyserowany, pełen rozmachu dwugodzinny koncert.

Trochę polityki, trochę zwykłej ludzkiej empatii

W trakcie występu wokalista grupy Chris Martin nagle zaapelował do zebranych, by ciepło pomyśleli m.in. o uchodźcach i wysłali im pozytywną energię. Tysiące osób przyjęły to wezwanie z wielkim entuzjazmem.

Koncert zaczął się innym mocnym politycznym akcentem. Zanim muzycy wyszli na scenę, widzowie mogli usłyszeć z głośników słowa: "Nienawiść między ludźmi przeminie, dyktatorzy odejdą, a władza, którą odebrali ludziom, wróci do ludzi".
Tym wstępem, zaczerpniętym z przemówienia ze słynnego filmu Charliego Chaplina "Dyktator", zespół co prawda rozpoczyna swoje koncerty podczas tej trasy na całym świecie, ale w Polsce te słowa zdawały się brzmieć o wiele mocniej niż w innych krajach. Świadczy o tym reakcja publiczności, która przyjęła je ogromnym aplauzem i długo biła po nich brawo.

Coldplay na Narodowym: zjawiskowe widowisko

Coldplay przywiózł do Polski olśniewające widowisko, pełne rozmachu, ale bardzo spójne. Angielska pop-rockowa formacja, ciesząca się dziś gigantyczną popularnością, jest jedną z tych, która potrafi stworzyć ciekawy spektakl wielkiego kalibru, posługując się m.in.: fajerwerkami, konfetti, kolorową scenografią, wielkimi nadmuchiwanym piłkami, czy prostymi, ale świetnie zrealizowanymi wizualizacjami, pokazującymi żywiołowo zachowujących się członków grupy w dużych zbliżeniach.

Autorzy oprawy tego koncertu wykorzystali także ogromne ekrany o wielkiej rozdzielczości oraz tysiące ledowych opasek, rozdawanych publiczności i świecących podczas wybranych piosenek. Sztuczki technologiczne nie przysłoniły jednak tego, co w tym widowisku było najważniejsze: muzyki i bliskiego kontaktu z publicznością.

Jeśli chodzi o to ostatnie, wokalista grupy okazał się prawdziwym mistrzem: choć mówił do tysięcy widzów na wielkim stadionie, bardzo skutecznie budował poczucie wielkiej bliskości. A kiedy przedłużał kolejne piosenki, mówiąc widzom: "Tak znakomicie je śpiewacie, że po prostu chcę was jeszcze usłyszeć", każdy z nich mógł się poczuć wyróżniony.

Miłym gestem wobec tych, którzy nie zdołali dopchać się pod barierki głównej sceny na płycie, był moment, kiedy muzycy nagle zeszli na płytę i przeszli na małą scenę ustawioną po drugiej stronie płyty. Zagrali tam dwie piosenki, wspominając swoje pierwsze, skromne i kameralne koncerty sprzed dwóch dekad. 

To dla nas niesamowite, że pokonaliście tyle trudności, żeby tu dotrzeć i być z nami - przemawiał Martin z dużą dozą empatii. - Wysokie ceny biletów, korki na drogach i wszystkie nieprzyjemności związane z imprezami masowymi. Naprawdę doceniamy, że to wszystko znosicie.

Koncert zakończył się długimi owacjami. Grupa zapowiedziała, że chętnie wróci do naszego kraju najszybciej, jak to będzie możliwe.

Wiedzieliście, że te światowe gwiazdy też wystąpiły w konkursie Eurowizji?

Więcej o: