Lana Del Ray w świetnej formie przed Kraków Live Festival. To będzie występ roku

Jedna z największych gwiazd współczesnego popu dała znakomity koncert na helsińskim festiwalu Flow. W sobotę wystąpi w Polsce.

W Helsinkach przez cały weekend trwał festiwal Flow, jedna z trzech dużych skandynawskich imprez tego typu, które odbywają się w tym samym czasie. Codziennie przyciągał około 25 tys. widzów, głównie Finów, Rosjan i mieszkańców Skandynawii. Pechowy był drugi dzień imprezy: nawałnica, która przeszła nad miastem spowodowała spore zamieszanie na terenie festiwalu i odwołanie kilku koncertów.

Kusicielska, kokieteryjna, namiętna Lana Del Rey

Największą gwiazdą i najpotężniejszą osobowością tegorocznego wydania festiwalu była bez wątpienia Lana Del Rey, która wystąpiła już pierwszego wieczoru na głównej scenie. I udowodniła bez żadnego problemu, że pomysł, który mógł wydawać się dyskusyjny - powierzenie jej roli festiwalowego headlinera - sprawdził się znakomicie. Artystka zaprezentowała iście gwiazdorskie widowisko, oparte przede wszystkim na swej niezwykłej charyzmie i świetnych kompozycjach ze swego repertuaru.

W związku z niedawną premierą kolejnej płyty, zatytułowanej "Lust For Life", na koncercie zabrzmiało oczywiście sporo piosenek, które się na niej znalazły. Ale nie zabrakło także żadnego z wielkich przebojów gwiazdy. Publiczność była zachwycona, zwłaszcza że wokalistka zachęcała widzów do wspólnego śpiewania, a potem kokieteryjnie ich za to chwaliła.

Zaprezentowała się jako znakomita performerka, która świetnie sobie radzi zarówno z warstwą wokalną swoich piosenek, jak i z trudną sztuką skupiania na sobie uwagi widzów. Robiła to tak, że nie sposób było oderwać od niej wzroku - ubrana w dość niecodzienną kreację: dresową bluzę i spódnicę oraz bardzo wysokie szpilki, z wielkim powodzeniem odgrywała znaną z tekstów swych piosenek rolę magnetycznie przyciągającej, ale i niedostępnej kochanki. Na wielkiej scenie sprawdzało się to nadzwyczaj dobrze - zarówno wtedy, kiedy zalotnie kołysała biodrami z na w pół przymkniętymi oczami, jak i wtedy, kiedy z wielkich telebimów wpatrywała się w publiczność pełnym namiętności wzrokiem - każdy z widzów mógł pomyśleć, że patrzy tylko na niego.

Od razu było widać, że artystka jest dziś w znakomitej formie, co bardzo dobrze wróży przed jej sobotnim występem na festiwalu Kraków Live.

Planetarny atak muzyczny

Festiwal w stolicy Finlandii odbywa się w niezwykłym miejscu, który jest znakomicie dostosowane do potrzeb tego typu wydarzenia: na terenie dawnej elektrowni miejskiej. Przez trzy wieczory zaprezentowała się tam spora grupa artystów z całego świata, reprezentujących wiele gatunków muzycznych: od tanecznej elektroniki, przez hip hop do indie rocka i ciężkiego metalu.

Cechą charakterystyczną fińskiej imprezy jest to, że obok wielkich gwiazd, pojawiających się latem na wielu tego typu imprezach na całym kontynencie (w Helsinkach zagrały m.in. takie formacje jak: The XX, Moderat i The Afghan Whigs), w programie znaleźć można także występy wykonawców z zupełnie innych muzycznych planet.

Co roku mocno obecna jest choćby scena jazzowa czy przedstawiciele bardzo eksperymentalnej wersji muzyki elektronicznej. Nie inaczej było tym razem: na jednej ze scen swoimi saksofonowymi solówkami zachwycał widzów Joshua Redman, jedna z najważniejszych postaci współczesnego jazzu, na innej swoim bardzo niecodziennym techno intrygował i bawił widzów angielski producent Luke Slater, występujący pod groźnie brzmiącym pseudonimem Planetary Assault Systems.

Bojkot artystów to niejedyny skandal w długiej historii festiwalu w Opolu

Więcej o: