To wielki dzień dla wszystkich fanów ABBY. Szwedzki zespół i ikona lat 70. rusza w trasę koncertową! Taką informację podał współtwórca zespołu, Benny Andersson. Ogłosił, że już w 2019 roku pragną rozpocząć trasę "ABBA: Super Troupers". Jednak jest jeden haczyk - nie wystąpią we własnej osobie.
Artyści postanowili, że ich koncerty będą odbywać się przy użyciu hologramów, czyli trójwymiarowych obrazów, które odwzorują wizerunki członków zespołu z lat 70. Te miałyby być wyświetlane na tle zespołu, a głosy - podkładane z nagrań z ich australijskiej trasy z 1977 roku.
- Nie muszę opuszczać swojego domu. Jeśli ten pomysł wyjdzie, to wielu artystów będzie chciało zrobić to samo, nawet ci młodzi, którzy nadal koncertują. To bardzo interesujący projekt – stwierdził Andersson.
Fani nie są zadowoleni z tej decyzji. Przez ponad trzy dekady wierzyli, że uda im się zobaczyć na scenie ich ukochany zespół - a nie jego zdjęcia, w dodatku z podłożoną muzyką. Wielu z nich uważa, że jeśli członkowie ABBY żyją, to nie ma sensu używać hologramów.
"Płacę, aby zobaczyć i usłyszeć wykonawców na żywo. Gdyby nie żyli, hologramy byłyby w porządku, ale to nie na moją kieszeń!"
Fani są naprawdę zmartwieni. Mamy nadzieję, że szwedzki zespół jeszcze przemyśli swoją decyzję.
"Zapłaciłbym każde pieniądze, żeby tylko zobaczyć ich na żywo"
Korzystanie z hologramów na koncertach stało się popularne w 2012 roku, kiedy na kalifornijskim festiwalu Coachella wyświetlono występ Tupaca. Dwa lata później podczas Billboard Awards w ten sam sposób upamiętniono postać Michaela Jacksona - fani byli zachwyceni, jednak hologramów użyto jedynie na koncertach nieżyjących artystów. Czy taka technologia sprawdzi się w przypadku ABBY?