The Rolling Stones zagrało 8 lipca 2018 roku na Stadionie Narodowym w Warszawie. Publiczność im dopisała - to widać także po zarobkach muzyków.
The Rolling Stones wróciło w tym roku do Polski po 11 latach. Fani musieli się więc sporo naczekać. Do tego doszły wysokie ceny biletów. Najtańsze kosztowały niemal 400 złotych. Za najdroższe z kolei trzeba było zapłacić blisko 2 tys. złotych.
Nikogo to nie odstraszyło, wejściówki wyprzedały się błyskawicznie. Teraz wiadomo, że zespół tylko na tym jednym koncercie zarobił 5,5 miliona dolarów - poinformowała we wtorkowym wydaniu ''Rzeczpospolita''. Te kalkulacje przeprowadzono na podstawie danych firmy Pollstar. Biorąc pod uwagę, że teraz jeden dolar kosztuje 3,7 zł, łatwo policzyć, że to ponad 20 milionów złotych.
Mick Jagger w trakcie warszawskiego koncertu powiedział kilka słów w języku polskim. W pewnym momencie rzucił ze sceny:
Jestem za stary, żeby być sędzią, ale na tyle młody, żeby śpiewać.
A potem dodał jeszcze:
Byliśmy tu na koncercie w 1967 roku. Mam nadzieję, że trochę się od tego czasu nauczyliście.
Całkiem prawdopodobne, że ten w sposób odpowiedział na apel Lecha Wałęsy. Były prezydent napisał bowiem do niego list otwarty, w którym poprosił go o komentarz w sprawie polskich sądów.
Choć finansowy wynik koncertu w Warszawie jest imponujący, to nie jest jednak rekordem trasy ''No filter''. ''Buisness Insider'' podaje, że najwięcej zarobili w Paryżu.
Tam Rolling Stones zainkasowało 18,5 mln dolarów. Anglosaskie media szacowały, że trasa jeszcze jesienią miała przynieść przychód wysokości 120 mln, z czego 60 proc. miało trafić do kieszeni Micka Jaggera, Keitha Richardsa, Charliego Wattsa i Ronniego Wooda.
Nie powinno to nikogo dziwić - zespół jest żyjącą legendą. Dane też mówią same za siebie. Na każdy z koncertów sprzedano średnio 63 tys. biletów za około 159 dolarów. Takich wyników naprawdę można im tylko pozazdrościć.