"Pa, Tatuś. Mam nadzieję, że nauczyłeś mnie jednego - miłości. Ty byłeś miłością. Kochałeś jak nikt inny. Mamę, mnie i Jazz. I parę innych rzeczy" - napisał syn muzyka, Eryk Kulm jr., informując o jego śmierci w mediach społecznościowych."Byłeś najlepszy i wszyscy o tym wiedzieli. Przyjechał Kulm ze Stanów, który swinguje po nowojorsku. Wszyscy wiedzieli, że trzeba Cię albo zniszczyć, albo uznać. Ale nie dałeś się. 10 lat siedzenia w piwnicy i ćwiczenia z czystej miłości do grania. Tego nikt Ci nie zabrał. I nadziei też. Ty byłeś Jazzem" - dodał.
Eryk Kulm nie żyje. Perkusista, jazzman, "sopociak"
Eryk Kulm sam o sobie pisał na swojej stronie internetowej, że jest "Sopociakiem". "W czasie mojego dzieciństwa i lat młodzieńczych, Trójmiasto było oazą 'Sztuki'. Teatry, wystawy, kluby jazzowe, były miejscem mojego dorastania" - wspominał. Zaczynał, grając bigbit, ale pokochał jazz, gdy - jak można przeczytać - usłyszał Mieczysława Kosza (bohatera filmu "Ikar. Legenda Mietka Kosza"), Gucia Dyląga i Sergiusza Perkowskiego.
Kulm debiutował w latach 70. w gdańskim Triu Marcina Jarnuszkiewicza, potem Jazz Carriers. Był muzykiem w zespole krakowskiego Teatru Stu, a w połowie lat 70. wyjechał do Stanów Zjednoczonych - grał na ulicach Nowego Jorku i pokładzie S/S Norway podczas rejsu z Florydy na Karaiby. Do Polski wrócił w 1989 roku i zaczął współpracę z zespołem Zbyszka Namysłowskiego.
Był założycielem Quintessence, w którym grali z nim m.in. Zbigniew Jaremko, Piotr Baron, Leszek Możdżer Wojciech Karolak. Współpracował z Lorą Szafran i New Presentation, Jarosławem Śmietaną, Ewą Bem i Kwintetem Jana Ptaszyna Wróblewskiego.
W 1992 roku zdobył podwójne pierwsze miejsce w ankiecie "Jazz Forum" jako perkusista i autor płyty "Birthday". W 2008 roku otrzymał od Ministra Kultury odznaczenie "Zasłużony dla Kultury". Jego ostatnia płyta, zatytułowana "Private Things", ukazała się 22 marca tego roku.
