O śmierci Wandy Narkiewicz-Jodko (znanej też jako Wanda Borkowska) w rozmowie z Wirtualną Polską poinformował syn wokalistki, Michał Narkiewicz-Jodko:
Niestety w godzinach porannych zmarła moja Mama, Wanda Narkiewicz-Jodko. Nie udało się doprowadzić do rozpoczęcia leczenia onkologicznego.
Narkiewicz-Jodko w latach 60. śpiewała w harcerskim chórze Cykady, którego członkinie w styczniu 1964 roku zasiliły skład zespołu Alibabki. Panie zdobyły serca słuchaczy m.in. podczas wielokrotnych występów na festiwalu w Opolu, gdzie zadebiutowały tuż po powstaniu grupy z interpretacją piosenki "Idzie świt" - otrzymały za nią nagrodę specjalną. Alibabki koncertowały nie tylko w kraju, ale i za granicą, m.in. w USA i Kanadzie.
Oprócz własnych utworów, które pisali dla nich najsłynniejsi polscy kompozytorzy i tekściarze, wspomagały wokalnie takich artystów jak m.in. Anna Jantar, Budka Suflera, Maryla Rodowicz czy Czesław Niemen. To ich głosy słyszymy choćby w piosenkach "Dziwny jest ten świat", "Jest taki samotny dom" i "Wszystko mi mówi, że mnie ktoś pokochał". Same Alibabki wylansowały wiele przebojów - jedne z najpopularniejszych tytułów to "Kwiat jednej nocy", "Kapitańskie tango", "Grajmy w zielone", "Szary kolor twoich oczu" czy "W rytmach Jamajka ska". Jan Tadeusz Stanisławski stworzył dla nich tekst do niezapomnianego "Przeleć mnie".
Wanda Narkiewicz-Jodko występowała z Alibabkami do przerwania działalności grupy w latach 80. Ponownie stanęła z nimi na scenie w 2015 roku na Ostróda Reggae Festival czy w 2016 roku podczas finału trasy Męskie Granie w Żywcu.
W 2019 roku Polska Fundacja Muzyczna zorganizowała zbiórkę charytatywną na rzecz Narkiewicz-Jodko i jej męża, dziennikarza muzycznego Jana Borkowskiego. Oboje zmagali się z poważnymi problemami zdrowotnymi - artystka chorowała na guza mózgu, natomiast Borkowski, który cierpi od kilku lat na chorobę neurologiczną, doznał wypadku w mieszkaniu małżeństwa. Rodzina zbierała fundusze na leczenie, rehabilitację i remont starego lokum. W grudniu Michał Narkiewicz-Jodko mówił WP:
Dowiedzieliśmy się na początku, że to glejak i nie ma już ratunku. Wcześniej nic nie wskazywało, że z mamy zdrowiem jest źle. Miała kiedyś lekki zawał serca, ale była w dobrej kondycji. Zajmowała się tatą, chodzili na spacery. Taki przykład fajnych, opiekujących się sobą staruszków. (...) Dwa nieszczęścia zdarzyły się jedno po drugim. Gdy mama była w złym stanie, ojciec był w dramatycznym. (...) Gdy mamy sytuacja się polepszała, lepiej było też ze zdrowiem taty. To ciekawe, prawda? Jak dwoje ludzi może mieć na siebie wpływ.