18 lutego Ozzy Osbourne odwołał trasę koncertową po Ameryce Północnej. Artysta wybiera się do Szwajcarii, aby ratować swoje zdrowie w rękach najlepszych specjalistów. W oświadczeniu skierowanym do fanów napisał:
Jestem wszystkim bardzo wdzięczny za cierpliwość, bo za mną gówniany rok. Niestety, nie dostanę się do Szwajcarii wcześniej niż w kwietniu, a leczenie trwa od sześciu do ośmiu tygodni. Nie chcę rozpoczynać trasy, a potem odwoływać koncerty w ostatniej chwili, bo to po prostu nie fair wobec was.
Niewiele wcześniej Osbourne wyznał, że choruje na łagodną formę parkinsona. Schorzenie zdiagnozowano u niego, gdy na początku 2019 roku przechodził operację szyi. Wcześniej zdążył też przejść poważne zapalenie płuc. Życie i czas nie oszczędzają wokalisty, który z kolei przez wiele lat niespecjalnie przejmował się żadną z tych rzeczy. Nieubłaganie jednak zdaje się zbliżać moment podsumowań - a Ozzy bynajmniej przed nim nie ucieka.
Płyta "Ordinary Man" powstała w nieprawdopodobnym tempie - skompletowanie wszystkich utworów zajęło około miesiąca. Muzycznie na płycie udzielili się: Duff MacKagan, basista Guns N'Roses; Chad Smith, perkusista Red Hot Chilli Peppers oraz Andrew Watt, gitarzysta i producent. Jak podaje serwis Ultimate Classic Rock, podczas spotkania promocyjnego Watt wyznał, że zaliczył bezsenną noc po tym, jak podczas wspólnej kolacji zaprezentował Osbourne'owi ukończone instrumentalne wersje utworów. Jedyne, co usłyszał od wokalisty, to: "Mogę już iść? Jutro zadzwonię". Ulga nadeszła następnego poranka, kiedy w słuchawce odezwał się głos: "To kiedy zaczynamy?".
Zaczęli natychmiast i trzy tygodnie później album był gotowy. Slash nagrał gitarowe solo do utworu "Straight to Hell" za pierwszym podejściem, a i Ozzy przefrunął przez sesje nagraniowe bez jakichkolwiek kłopotów. Wokalista stwierdził:
Jeśli wiesz, o co ci chodzi, to nie będziesz musiał tego nagrywać 50 razy. To nie ma być idealne. Albo czujesz klimat, albo nie.
Na krążku znalazło się 10 nowych piosenek oraz singiel Post Malone'a "Take What You Want", do którego w zeszłym roku dograli się Travis Scott i właśnie Ozzy Osbourne. Zaskakująca współpraca poszybowała na ósme miejsce notowania Billboard Hot 100 i tym samym sprawiła, że Książę Ciemności powrócił na szczyty list przebojów po raz pierwszy od 30 lat. Numer odstaje od brzmienia "Ordinary Man", bo to radiowa mieszanka popu, trapu i mrocznych klimatów Ozzy'ego Osbourne'a, ale sam wokalista napisał na Twitterze, że utwór jest po prostu "zaje***ty", więc trzeba było go umieścić na płycie. Cóż, z Księciem się nie dyskutuje.
Choć na "Ordinary Man" nie brakuje ognia - zdecydowanie bardziej hardrockowego niż metalowego - Ozzy Osbourne wśród płomieni bierze na barki rozliczenie się z przeszłością. Teledysk do pierwszego singla, "Under the Graveyard", opowiada o tym, jak w 1979 roku Sharon Levy ruszyła na ratunek zamkniętemu w hotelowym pokoju Osbourne'owi, którego wykańczało uzależnienie od alkoholu i narkotyków. Dramatyczny klip kończy zrobione trzy lata po przedstawionych wydarzeniach zdjęcie, na którym widnieją uśmiechnięci Ozzy i Sharon - już Osbournowie.
Piosenki z najnowszego albumu zainspirował kawał historii. Osbourne, cytowany przez portal Loudwire, zdradził, że "It's a Raid", czyli jedna z najmocniejszych brzmieniowo propozycji na "Ordinary Man", wzięła się od pamiętnego dnia, gdy Ozzy sam nasłał na siebie policję. W trakcie sesji nagraniowych wokalista opowiedział Andrew Wattowi, że przestrzeń, w której się znajdują, do złudzenia przypomina mu miejsce, gdzie w 1972 roku nagrywał z Black Sabbath płytę "Vol. 4". Któregoś dnia Osbourne'owi zrobiło się nieco gorąco i nacisnął przycisk na ścianie - wydawało mu się, że włączył klimatyzację, tymczasem okazało się, że wezwał służby do domu, w którym roiło się od narkotyków. - To jest nalot! - krzyczał Ozzy, chowając towary gdzie popadnie. Spieszył się tak bardzo, że otworzył funkcjonariuszom z twarzą umorusaną w kokainie.
Podczas słuchania "Ordinary Man" najbardziej nie uderza to, czy granie jest ostre albo czy wokal Ozzy'ego brzmi np. tak, jak przed dziesięcioma laty, gdy wydawał płytę "Scream". Najbardziej uderzają jego refleksje nad przemijaniem i godzenie się z myślą o śmierci. Nietrudno się tego dopatrzeć w wielu miejscach, np. w utworze "Goodbye" albo w przejmującej balladzie "Holy for Tonight", gdzie słyszymy:
O czym będę myślał, wypowiadając ostatnie słowa? Co to będzie za uczucie? Ciekawe, czy to boli... Przede mną jeszcze tylko mila, czuję już smak pocałunku śmierci.... O czym będę myślał, wypowiadając ostatnie słowa?
W tytułowym utworze "Ordinary Man" Ozzy Osbourne jest wręcz liryczny, spokojny i niczym Martin Scorsese poprzez "Irlandczyka" rozlicza się z własną legendą. Jak sam powiedział, zaproszenie do współpracy przy tej piosence swojego serdecznego przyjaciela Eltona Johna przyszło mu naturalnie:
Podczas pisania tego albumu przypomniała mi się stara piosenka Eltona i powiedziałem do Sharon: "Zastanawiam się, czy mógłby na tym zaśpiewać...". Spytaliśmy go i się zgodził.
Tekst zawiera m.in. słowa: "Nie wiem, jakim cudem jeszcze żyję, ale prawda jest taka, że nie chciałbym umrzeć jako zwykły człowiek". Osbourne skomentował je krótko, śmiejąc się:
Nie spodziewam się, żeby tak było.
Album "Ordinary Man" ukazał się nakładem Sony Music 21 lutego.