Whitney Houston to artystka, której udało się sprzedać największą (zaraz po Madonnie) liczbę płyt w historii - nakład wszystkich jej albumów wynosi 200 milionów egzemplarzy. Według Księgi Rekordów Guinnessa piosenkarka była także artystką z największą liczbą wyróżnień muzycznych za swoje dokonania. Nieodżałowana wokalistka, która zmarła w 2012 roku, właśnie "powróciła" na scenę dzięki technologicznej magii. Niestety, magia wypadła niezbyt czarująco.
25 lutego ruszyła trasa pod hasłem "An Evening With Whitney: The Whitney Houston Hologram Tour". Organizatorzy, czyli firma BASE Hologram, obiecywali publiczności "kultowy i inspirujący występ, łączący różne środki medialne". Pat Houston, były menedżer Whitney, mówił:
Wiemy, że podjęliśmy właściwą decyzję, współpracując z BASE, ponieważ oni rozumieją, jak istotne i trudne jest stworzenie fenomenalnego hologramu. Wiedzą również, że umożliwienie fanom przeżycia autentycznego doświadczenia z udziałem Whitney będzie rezonować na całym świecie (...). Jej fani zasługują wyłącznie na to, co najlepsze, bo właśnie to dawała im z siebie Whitney.
Pierwszy koncert odbył się w Sheffield. I wyglądał np. tak:
Pod filmikiem posypały się komentarze:
Boże, jak można było to tak spieprzyć? To nie jest są jej ruchy, to nie jest jej ciało, o tym mikrofonie już nawet nie wspomnę. Co za zawód. Nie pójdę oglądać na scenie jakiejś całkiem innej kobiety.
Przecież "śpiew" tego hologramu nawet się nie zgrywa z muzyką! Wolałabym już oglądać kogoś przebranego za Whitney...
Powinni to odwołać.
Z drugiej strony część osób obecnych na premierowym koncercie twierdziła, że była to dla nich "słodko-gorzka, emocjonalna noc" i całość wypada naprawdę dobrze, a poprawki wymagają tylko pewne aspekty, jak m.in. elementy choreografii i sposób, w jaki hologram Houston trzyma mikrofon. Takie komentarze pojawiły się pod wideo z piosenką "I'm Every Woman":
Tymczasem w planach jest jeszcze 11 koncertów w Wielkiej Brytanii. Potem Whitney przejedzie się po największych europejskich miastach - odwiedzi m.in. Brukselę, Wiedeń, Pragę, Mediolan i Sztokholm.
Zobacz też: James Dean powraca na ekrany. Po 64 latach od śmierci zagra w nowym filmie >>