Finał Eurowizji w 1974 roku był wyjątkowy. To wtedy grupa ABBA zaśpiewała "Waterloo" i zapisała się na stałe w historii konkursu i muzyki rozrywkowej. To było przełomowe dla Szwecji zwycięstwo, nigdy wcześniej reprezentanci tego kraju nie stanęli na szczycie podium. Piosenka z kolei dała początek międzynarodowej karierze muzyków. Sława grupy przerosła sam konkurs, który ją zapoczątkował. Do dziś ABBA to jeden z najpopularniejszych zespołów wszech czasów - sprzedała ponad 300 milionów płyt na całym świecie.
Muzycy tworzący grupę zaczęli wspólnie grać w 1971 roku. Zespół założyli Anni-Frid Lyngstad, Benny Andersson, Björn Ulvaeus i Agnetha Fältskog. To od pierwszych liter ich imion wziął się akronim ABBA. Co ciekawe, Abba to także nazwa popularnej w Szwecji firmy produkującej rybne konserwy. Muzycy musieli poprosić spółkę o zgodę na użytkowanie tego samego skrótu - przemysłowcy mieli się zgodzić pod warunkiem, że zespół "nie będzie robić niczego, czego musielibyśmy się wstydzić".
"Waterloo" to było drugie podejście zespołu do konkursu - rok wcześniej z utworem "Ring Ring" skończyli na trzecim miejscu. "Waterloo" pierwotnie miało też zupełnie inny tytuł - mało brakowało byśmy usłyszeli "Honey Pie". Warto też podkreślić, że piosenka wcale nie opowiada o przegranej Napoleona w bitwie pod Waterloo, a o kobiecie, która się "poddaje" mężczyźnie i obiecuje go kochać. Pomysł był proroczy - już niedługo po finale ABBA rozkochała w sobie rzesze słuchaczy.
"Waterloo" nie tylko dało Szwecji jej pierwsze z licznych zwycięstw w Eurowizji - ABBA przełamała tym występem zwyczaj, by piosenki konkursowe były śpiewane w języku ojczystym wykonawców (jednak po 1976 roku zakaz wrócił - oficjalnie zniesiono go dopiero w 1999 roku). To był także przełom w tym, co i jak widzom prezentowano na scenie.
Do tamtej pory uczestnicy stawiali raczej na rzewne ballady, tymczasem Szwedzi urządzili sobie dyskotekę. Zjawili się przed kamerami w kolorowych, błyszczących strojach i srebrnych butach na platformach, a ich piosenka była zaskakująco skoczna - nawet przygotowali sobie coś na kształt prostej choreografii. Członkowie zespołu przyznali, że byli wtedy pod mocnym wpływem popularnego w Wielkiej Brytanii glam rocka i piosenki "See My Baby Jive" zespołu Wizard. Mieli nosa - od albumów utrzymanych w stylistyce glam rocku zaczęła się też dynamicznie rozwijać kariera Davida Bowiego, który na tamtym etapie twórczości występował jako androgyniczny Ziggy Stardust z czerwonymi włosami, mocnym makijażem i w odważnych kostiumach.
Szwedzi z ABBA za swoje show dostali ostatecznie 24 punkty - laureatka drugiego miejsca, Gigliola Cinquetti śpiewająca "Si", zdobyła ich tylko 18. Zresztą, dokładnie widać przeskok pomiędzy obydwoma występami:
"Waterloo" stało się też międzynarodowym przebojem - jako pierwsza zagraniczna piosenka trafiła na pierwsze miejsce brytyjskiej listy przebojów. Ze swoim przebojem ABBA na szczycie podium stanęła także w notowaniach we Belgii, Danii, Finlandii, Zachodnich Niemczech, Irlandii, Norwegii, Południowej Afryce i Szwajcarii. W pierwszej trójce 'Waterloo" utrzymało się z kolei w Austrii, Francji, Holandii, Hiszpanii i, o dziwo, w Szwecji. To także jedyna zwycięska piosenka z Eurowizji, która trafiła do pierwszej dziesiątki notowań w Australii, Kanadzie, Nowej Zelandii czy USA.
Dwa lata po wygranej w Eurowizji ABBA przyjechała do Polski na swój jedyny koncert w naszym kraju. 13 października 1976 roku wystąpili w programie Studio 2, by wypromować najnowszy i czwarty już album "Arrival". To ta płyta okazała się ich najpopularniejszym wydawnictwem na świecie - pojawiły się tam takie przeboje jak "Dancing Queen", "Knowing You, Knowing Me", "Money, money, money". I to właśnie w gierkowskiej Polsce kilka z nowych piosenek miało swoją premierę.
Ale jak to się stało, że ABBA pojawiła się rządowej telewizji w komunistycznym kraju? Zespół został zaproszony do Polski z inicjatywy szefa TVP Dariusza Rzetelskiego i szefa Studia 2 Mariusza Waltera. Ponoć polski architekt Michał Borowski pracował u menedżera ABBY, co bardzo pomogło koncert załatwić. O dziwo, szwedzki zespół zgodził się wystąpić w polskiej telewizji za darmo - pisze Maciej Orański w swojej książce "ABBA w Polsce".
W czasie trwającego niecałą godzinę koncertu polscy widzowie usłyszeli największe przeboje zespołu, w tym świeżutkie "Dancing Queen", od którego cały występ się zaczął. Muzycy zeszli na scenę po schodach o wysokości sześciu metrów - wokalistki ponoć były tym pomysłem bardzo wystraszone, bo nie było balustrady.
Kiedy koncert emitowano, ulice się wyludniły. Nic dziwnego, to wydarzenie było wtedy porównywalne tylko do koncertu The Rolling Stones w Sali Kongresowej, który odbył się prawie dekadę wcześniej. Sam zespół ponoć był bardzo zadowolony, bo dzięki temu występowi zdobył nagranie, które posłużyło mu do promocji na świecie. A Studio 2 było naprawdę rzetelnie przygotowane - scenografia broni się nawet po latach. Wielu wielbicieli zespołu ponoć twierdzi, że jest lepsza od tego, co widzieli w zachodnich produkcjach.
ABBA wydała osiem albumów studyjnych, wypuszczała hit za hitem. W 1982 członkowie zespołu nagle podjęli decyzję o zawieszeniu współpracy - nie pomagał fakt, że po latach wspólnej kariery rozpadły się małżeństwa obu par wchodzących w skład grupy. Co więcej obie wokalistki chciały robić kariery solowe, a nowe piosenki nie cieszyły się już taką popularnością, jak poprzednie. Ich ostatnim wspólnym nagraniem było więc "Thank you for the music". Choć grupa występowała razem zaledwie 10 lat, to jej piosenki wciąż są puszczane przez największe stacje radiowe na całym świecie, a z wykorzystaniem największych hitów powstały dwa filmy z serii "Mamma Mia!", w których zagrały takie gwiazdy jak Meryl Streep, Julie Waters, Pierce Brosnan, Colin Firth czy Cher. Nie zapominajmy też o tym, że po sukcesie hollywoodzkich filmów, w teatrach muzycznych na całym świecie na afiszach pojawiły się przedstawienia na motywach tego samego scenariusza - także w Polsce.
W 2005 roku na koncercie z okazji 50-lecia Konkursu Piosenki Eurowizji utwór "Waterloo" wziął ponownie udział i... wygrał zdobywając 329 punktów - to wtedy okrzyknięto go najlepszą piosenką w 50-letniej historii Eurowizji. Grupa została też wyróżniona i włączona do prestiżowego "Rock and Roll Hall of Fame". Od 2013 roku w Sztokholmie działa muzeum poświęcone zespołowi. Ku uciesze wielu wiernych fanów, grupa po 35 latach przerwy w kwietniu 2018 roku ogłosiła reaktywację. Zespół niedługo potem zaczął pracować nad nowym materiałem w należącym do Benny'ego Anderssona RMV Studio w Sztokholmie. Dwie premierowe piosenki "I Still Have Faith In You" i "Don’t Shut Me Down" mają się ukazać jesienią 2020 roku.