Przypomnijmy, że piosenka Kazika Staszewskiego "Twój ból jest lepszy niż mój" znalazła się na pierwszym miejscu piątkowej Listy Przebojów Trójki, ale informacja na ten temat szybko zniknęła ze strony państwowej rozgłośni. W sobotę 16 maja dyrektor radiowej Trójki Tomasz Kowalczewski oświadczył, że podczas głosowania został złamany regulamin, dlatego podjęto decyzję o unieważnieniu wyboru słuchaczy. Tego samego dnia media obiegła informacja o zawieszeniu dziennikarza Trójki Bartosza Gila, który odmówił podpisania się pod listem, stwierdzającym, że w głosowaniu w Liście Przebojów doszło do pomyłki.
Sytuację dotyczącą Listy Przebojów Trójki skomentował wieloletni, ale były już pracownik rozgłośni, Wojciech Mann, który był gościem programu "Debata Faktów" w telewizji TVN24. Dziennikarz odszedł z radia w marcu tego roku po tym, jak zakończyło ono współpracę z dziennikarką Anną Gacek.
- Ja bym to opisał jako błądzenie przerażonych podredaktorów, którzy nagle uświadomili sobie, że a nuż piorun ich trafi. Cała ta historia jest na samym dole takiej drabiny strachu. Ta drabina na samej górze ma pana [Jarosława - red.] Kaczyńskiego, który jest odgrodzony od świata ochroniarzami - bo widocznie czegoś się boi. A pod nim następują kolejne schodki ludzi, którzy się czegoś boją. Głównie tego czegoś, co jest schodek wyżej. Na samym dole są różni mali ludzie, którzy antycypują - mówił Wojciech Mann.
Mówiąc o strachu redaktorów, Wojciech Mann opisał, w jaki sposób mogło dość do usunięcia piosenki Kazika z Listy Przebojów Trójki.
- Teraz taki niepewny siebie [redaktor - red.] – bo oni wykonują wyłącznie polecenia, mało kto ma siłę, żeby wyrazić własne zdanie – usłyszał, że Kazik "coś tam". "O kurczę, to chyba dotyczy prezesa. Matko, co będzie, jak oni usłyszą". I w tej panice natychmiast buru, buru, buru, zamazujemy. Nie ma, nic nie było, nikt nie zauważy. Parę razy się udało, a tym razem zupa się wylała - stwierdził dziennikarz.
Wojciech Mann powiedział, że nie sądzi, aby ktoś dawał do ocenzurowania wszystkie piosenki, które są puszczane w Trójce, a gdy sam pracował w tym radiu, nikt nie zwracał specjalnej uwagi na to, jakie piosenki włącza. Podkreślił jednocześnie, że oświadczenia dyrekcji Trójki oraz stanowiska polityków pokazują "pewną panikę i dualizm tłumaczeń".
- Ta bezpośrednia grupa nadzorująca, czyli dyrekcja Trójki, bezczelnie kłamie, że nastąpiło naruszenie jakiegoś regulaminu, którego nikt na oczy nie widział. Ale tam wyżej, wyżej, już włączył się jakiś kombinujący ideologię i teraz tam jest przekaz taki: Kazik jest "be", bo to nieładnie, co on napisał i to jest słabe, ale w demokratycznym kraju nie będziemy przecież przeganiać nawet słabego artysty. To już jest takie manipulowanie, żeby suweren zobaczył, że jednak żyjemy w wolnym kraju - mówił Wojciech Mann.
Przypomnijmy, że do sytuacji w Trójce odniósł się m.in. minister kultury Piotr Gliński, który napisał na Twitterze: "Zdarza się, że niektórzy artyści śpiewają głupstwa. Nawet bulwersujące. Ale jednak bardziej bulwersujące jest zdejmowanie piosenki za nieprawomyślność. To chyba jakaś prowokacja. Na szczęście żyjemy w wolnym kraju i minister kultury nie musi się zgadzać ze wszystkimi decyzjami władz publicznego radia".