Dyrektor Trójki chce powrotu dziennikarzy, choć sytuacja jest fatalna. "Boję się o życie Marka Niedźwieckiego"

Nowy szef Trójki powiedział "DGP", że boi się o życie Marka Niedźwieckiego, a ich ostatnia rozmowa skończyła się tym, że obaj płakali. Kuba Strzyczkowski zapewnia, że walczy o powrót wielu dziennikarzy. Natomiast o Wojciechu Mannie nie chce specjalnie rozmawiać: - Zostawmy Wojciecha Manna. (...). W tej chwili jest zajęty kampanią wyborczą Rafała Trzaskowskiego.

Nowy szef radiowej Trójki Kuba Strzyczkowski w wywiadzie Magdaleny Rigamonti w "Dzienniku Gazecie Prawnej" opowiedział o kulisach swojej nominacji i planach na Program Trzeci. Nominacja ta przypadła na burzliwe wydarzenia wokół Trójki, gdy po aferze z piosenką Kazika "Twój ból jest lepszy niż mój", zaczęli odchodzić z niej dziennikarze, a kierownictwo Polskiego Radia było przepytywane przez Senat.

Jak wyjawił Strzyczkowski, bardzo chciałby powrotu do Trójki Marka Niedźwieckiego, z którym rozmawiał niedawno.

On to wszystko straszliwie przeżywa. Kiedy ostatnio rozmawialiśmy, skończyło się tym, że obaj płakaliśmy

- powiedział. Gdy Rigamonti zapytała, czy "boi się o życie Marka Niedźwieckiego", ten odparł: Boję się.

Zapewnił przy tym, że "już ratuje" Niedźwieckiego, właśnie przez rozmowy.

Oprócz tego rozmawiał - choć nie ma konkretów - z Dariuszem Rosiakiem, Dariuszem Bugalskim i "wieloma innymi osobami".

Powrót Piotra Kaczkowskiego nazwał "swoim marzeniem", a z Jerzym Sosnowskim jeszcze nie miał okazji zamienić kilku słów. Za to nie wykluczył powrotu redaktora naczelnego "Do Rzeczy" Pawła Lisickiego i zapewnił, że nie zdejmie Piotra Semki, który prowadzi "Kluby Trójki".

Strzyczkowski o Mannie: Zajęty jest teraz kampanią wyborczą Rafała Trzaskowskiego

Pytany o słowa Wojciecha Manna: "Ktokolwiek w takich warunkach przyjmuje propozycję szefowania Trójce, budzi moje wątpliwości", odpowiedział:

Zostawmy Wojciecha Manna. (...) W tej chwili jest zajęty kampanią wyborczą Rafała Trzaskowskiego, więc nie chcę mu przeszkadzać. To nie złośliwość, to fakt. I raczej zdziwienie.

W "DGP" pojawił się też wątek wiary Strzyczkowskiego w dobrą wolę polityków. On sam wspomniał, że Trójkę uratowali m.in. "ludzie dobrej woli" wśród polityków, którzy słuchali tego radia. - Poruszyliśmy niebo i ziemię, żeby przedstawić swój pomysł Radzie Mediów Narodowych - skwitował, ale nazwiska polityków, którzy zareagowali, nie padły. Dyrektor Trójki powiedział jedynie: - To nie jest tajemnicą. Wypowiadali się publicznie politycy PiS, Lewicy, Koalicji Obywatelskiej.

Nie zabrakło też katastroficznej wizji tego, jak teraz wygląda redakcja Programu Trzeciego. - Że gruzowisko, armagedon. Wszystko razem, naraz. Niemalże cały zespół jest albo na zwolnieniach lekarskich, albo złożył wypowiedzenia z pracy - opisywał Strzyczkowski.

Więcej o: