- W piosence pojawia się fragment krytykujący hip hop, ale nie oznacza to, że krytykuję ten gatunek generalnie. Mam swoich faworytów, i na świecie i w Polsce - hip hop nie jest mi obojętny i nigdy nie był. To nie przypadek, że w tej piosence pojawia się Taco Hemingway. Uważam go za jednego z najbardziej interesujących artystów ostatnich lat. Inspiruje mnie, mam pełen szacunek do efektywności pracy jaką wykonuje, i jej wartości. Cieszę się, że on szanuje też moją muzykę. Ta współpraca to dla mnie ogromna nauka oraz ciekawe doświadczenie i mam nadzieję, że początek czegoś nowego - mówi Artur Rojek.
Reżyserem teledysku "A miało być jak we śnie" jest Kuba Michalczuk, natomiast autorem zdjęć Maciek Ryter. - Gdy zostałem zaproszony do projektu i to dla takiego artysty jakim jest Artur wiedziałem, że będzie to proces niezwykły. Mimo ekstremalnie krótkiego czasu na realizację nie chcieliśmy szukać kompromisów jakościowych. Dlatego metaforyczną ucieczkę nagraliśmy na taśmie filmowej 16mm przy użyciu jednego ujęcia - mówi reżyser klipu i dodaje:
Sam Artur Rojek niesamowicie mi zaimponował zaangażowaniem, skromnością i niezwykłą energią. W dniu zdjęć przebiegł kilka kilometrów sprintem, padał na ziemię i mam wrażenie, że mógłby to robić jeszcze kilka dni tylko po to, aby poruszyć widza autentycznością tego, co pokazuje przed kamerą.
"Kundel" to album, który Rojek wydał sześć lat po premierze solowego debiutu. - Dlaczego kundel? Kundel to dla mnie ktoś pozornie mało ciekawy z ukrytym skarbem wewnątrz. Często wydaje się jakby prowadził szare i mało interesujące życie. Specjalnie nie błyszczy i ma widoczne wady, ale wcale się tego nie wstydzi. Woli to, niż być dla siebie obcym. Kundel budzi tęsknotę za prostym życiem, docenianiem tego, co się ma i akceptację siebie takim, jakim się jest – bezwstydnie i odważnie - mówi Artur Rojek.