Jeszcze przed I i II turą wyborów radiowa Trójka przeżyła ogromny wstrząs. Po oskarżeniu Marka Niedźwieckiego o manipulowanie wyników Listy Przebojów Trójki z rozgłośni zaczęli odchodzić dziennikarze, zwolniono też szefa Trójki Tomasza Kowalczewskiego. W jego miejsce powołano jednego z dotychczasowych dziennikarzy - Kubę Strzyczkowskiego.
Po tych zarzutach Niedźwiecki domagał się publicznych przeprosin. Uzyskał je od Strzyczkowskiego, ale jego prawnik domagał się ich także od Tomasza Kowalczewskiego (to on mówił o manipulacji listą) oraz od Agnieszki Kamińskiej (szefowej całego Polskiego Radia). Prawnik Niedźwieckiego zapowiedział, że jeśli przeprosiny się nie ukażą, to zostaną wysłane pozwy.
Czytaj więcej: Co dalej z Niedźwieckim? Chce przeprosin od Kamińskiej i Kowalczewskiego, inaczej pozwy
Strzyczkowski chciał przeprosić Marka Niedźwieckiego. Zarząd Trójki odmówił publikacji
Sprawa przeprosin rozgrywała się pod koniec maja, a dopiero 14 lipca powróciła. We wtorek wieczorem na koncie Trójki na Facebooku opublikowano wpis, pod którym podpisał się Kuba Strzyczkowski. Jak czytamy:
W związku z Państwa komentarzami informuję, że poprosiłem o umieszczenie moich przeprosin dla Marka Niedźwieckiego na stronie Trójki. Decyzją zarządu przeprosin nie umieszczono. Zarząd uważa, że nie obraził pana Marka i chce dochodzić swoich racji przed sądem.
W dalszej części Strzyczkowski opisuje, że proponował dymisję dyrektorowi Mirosławowi Rogalskiemu (zastępca szefa Trójka). Pisze również, że z Rogalskim nie chcą pracować dziennikarze:
Zaproponowałem dyr. Rogalskiemu złożenie dymisji. Nie złożył. Nie uczestniczy w pracach Zespołu Trójki, ponieważ Zespół nie wyobraża sobie tej współpracy z uwagi na szkalowanie red. Niedźwieckiego. Nie podoba mi się udział red. Cejrowskiego w kampanii wyborczej. Poinformowałem Biuro Programowe i Zarząd o problemie. Czekam na reakcję. Mimo trudności bądźcie proszę z nami.