Zaczęło się od Opola. To tam, na Krajowym Festiwalu Piosenki w 1985 roku młoda Anna Jurksztowicz zaśpiewała po raz pierwszy "Diamentowy kolczyk" ze słowami Jacka Cygana i muzyką Krzesimira Dębskiego od razu wygrywając konkurs premier. Skomplikowany melodycznie utwór opowiadający prostą historię marzeń o pięknym i dostatnim życiu w okresie głębokiego PRL-u wywołał lawinę komentarzy i masę emocji, a kariera debiutującej artystki nabrała rozpędu.
Utwór jest typową kompozycją muzyczną Krzesimira Dębskiego - pozornie tylko lekką, łatwą i przyjemną, sporo w nim charakterystycznych zabiegów, np. modulacji (czyli zmian tonacji), raczej rzadko spotykanych w popowych przebojach. Przez to utwór jest dość skomplikowany melodycznie. W refrenie Jurksztowicz śpiewa:
Diamentowy kolczyk, łez kropelka słodka. /Co tu kryć, nie znaczy nic. Za to cieszy mnie. /Diamentowy kolczyk. Mały grosik szczęścia. /Ciepło do mnie śmieje się, gdy całuję go.
Cały utwór wraz z refrenem, jak wspomina Jacek Cygan, opisywał jednak rzeczywistość późnego PRL-u w którym szalał kryzys gospodarczy, poszerzała się inflacja, a władze ścigały i karały obywateli za posiadanie zachodnich walut.
Cygan w książce "Życie jest piosenką" z 2014 roku przyznaje, że kiedy piosenka stała się popularna, wiele razy dziennikarze zadawali mu pytanie o czym jest i co ma znaczyć tytułowy "diamentowy kolczyk". - Odpowiadałem zazwyczaj, że to piosenka o naszej rzeczywistości. Stąd te "sesje i cesje", które wywołują ludzkie obsesje, stąd ten "ranny serwis", który w porannych wiadomościach mówi do nas nieodpowiednim tonem, ba, obraża nas codziennie i kłamie. Wyjaśniałem jeszcze, że określenie "banki nie chcą, skąd ten tłok" to odniesienie do sytuacji, kiedy w całej Polsce ustawiały się do banków długie kolejki ludzi z dolarami w zębach, bo wyszło zarządzenie, że obywatel będzie mógł wywieźć za granicę tylko tę walutę, którą do końca miesiąca wpłaci do banku. I w tym wszystkim, w tej całej paranoi, ten "diamentowy kolczyk" jest jakimś "skrawkiem wolności", a jak go nam zabiorą, zrobimy sobie nowy – jest przecież tyle szkła! - mówił. Tekstu broniła także sama wokalistka, choćby kilka lat temu w rozmowie z "Faktem":
Ta piosenka nie była wcale taka płytka i głupia. Opowiadała o zagubionej dziewczynie, która marzy o kolczyku, a dopada ją ówczesna rzeczywistość, polityka, komuna... Proszę sobie wydrukować tekst tej piosenki. Jest pełen znaków zapytania, wielokropków, nie jest taki jednoznaczny.
Występ i nagroda w Opolu była początkiem popularności i początkiem zawodowej kariery Anny Jurksztowicz, która wcześniej studiowała śpiew operowy. Jak wspominała w wywiadach, w pewnym momencie zrezygnowała z rozgłosu dla rodziny (prywatnie jest żoną Krzesimira Dębskiego oraz matką kompozytora Radzimira i aktorki Marii), ale nie ze śpiewania. Jej głos można usłyszeć było m.in. w nagraniach wokalnych w kultowych serialach i filmach (np. "Kingsajz", "Matki, żony i kochanki", "Na dobre i na złe" czy "Ranczo"). We wrześniu ukaże się jej jubileuszowa płyta "Jestem taka sama", a utwory ze swojej pierwszej, wydanej w 1986 roku i rozchwytywanej płyty "Dziękuję, nie tańczę" - w tym właśnie "Dimentowy kolczyk" - wykona na Opole Songwriters Festival 29 sierpnia.