Marek Niedźwiecki, od kiedy odszedł z radiowej Trójki, nie udzielał się zbyt dużo w mediach. Większość komentarzy dotyczących afery po anulowanym notowaniu "Listy Przebojów Trójki", w którym wygrała piosenka Kazika Staszewskiego, przekazywał mediom pełnomocnik dziennikarza. W międzyczasie sam Niedźwiecki kilka razy umieścił wpisy na swoim blogu, skończył też pisać książkę "Dyrdy-Marki", która już niedługo ukaże się na rynku. Dziennikarz podkreślił, że można już ją zamawiać, także w formie e-booka, który sam czyta - tak na wypadek, gdyby ktoś tęsknił za tym, jak mówi. Faktem jest, że dopiero na antenie Radia Nowy Świat można było go usłyszeć po raz pierwszy od długich miesięcy.
Marek Niedźwiecki był gościem audycji "W środku dnia" na antenie Radia Nowy Świat. O jego najnowszej książce "Dyrdy - Marki" i innych ważnych tematach porozmawiał z nim Jan Niebudek. - O, miło jest mówić do radia po trzech miesiącach nieobecności na antenie - powiedział Marek Niedźwiecki na początek audycji "W środku dnia" i dodał:
- 2020 chciałbym wykreślić z mojego kalendarza, żeby go nie było, bo i pandemia, i trzy miesiące temu dzień 16 maja, więc może niech on się szybko skończy i będzie ten 2021, choć wcale się on nie zanosi dobrze.
Marek Niedźwiecki odszedł z radiowej Trójki po tym, jak został wraz ze swoją ekipą redakcyjną posądzony przez szefostwo stacji o manipulowanie wynikami głosowania słuchaczy "Listy Przebojów Trójki". 1998. notowanie programu, w którym pierwsze miejsce zajęła krytyczna wobec Jarosława Kaczyńskiego piosenka Kazika Staszewskiego "Twój ból jest lepszy niż mój", zostało anulowane. Niedźwiecki domaga się już droga prawną sprostowania fałszywych informacji i przeprosin od Agnieszki Kamińskiej i Tomasza Kowalkiewicza.
- Jechałeś na pokładzie "Listy Przebojów Trójki" od kiedy się zaczynała, a czasy też były wtedy burzliwe… - zauważył niemal na samym początku wywiadu Jan Niebudek. - Tak, to był 1982 rok, o tych początkach też piszę w "Dyrdy - Markach"; (...) Nie było specjalnie komfortowo i sympatycznie, zwłaszcza dla tych nowych z nas; Andrzej Turski wymyślił wtedy Trójkę na nowo, na tyle, na ile się dało. Były pytania, po co lista przebojów, skoro 20 lat w Trójce jej nie było - a potem 40 lat była. Ja byłem na końcu tego szeregu, same gwiazdy tam były, a ja zaczynałem przygodę z Trójką właśnie w kwietniu 1982 roku i od razu zostałem rzucony na głęboką wodę, żeby prowadzić LP3. Wtedy mi się wydawało, że to jest bezpieczna robota - zauważył ze spokojem Niedźwiecki.
Padło pytanie od słuchaczki, czy Marek Niedźwiecki tęskni za słuchaczami, w radiu nie pracuje przecież już od kilku miesięcy. Jak przyznaje, chwilę po wybuchu afery z piosenką Kazika, czuł się dziwnie:
Miałem wrażenie, że umarłem i w związku z tym dowiaduję się o tym, co ludzie o mnie myślą. Nie ma cię, zostałeś skasowany, wiec ludzie mówią, jakie mają skojarzenia z tobą. I przyznam, że to mi w tym trudnym czasie pomogło. Kilka razy w tygodniu piszę bloga i teraz jest możliwość, żeby do mnie napisać. Wcześniej się bałem, miałem tylko adres radiowy i martwiłem się o te komentarze. (…) Dałem sobie czas na okrzepnięcie w tym, co się stało, na razie nie podejmuję żadnych decyzji. Napisałem książkę, przeczytałem ją w audiobooku - jeśli ktoś tęskni za moim sposobem opowiadania, to może sobie to gdzieś w sieci znaleźć, odpalić w samochodzie.
Zdradził też, jak teraz wyglądają spotkania ze słuchaczami:
Na ogół sympatyczne. Przeważnie ludzie mówią mi "dzień dobry, miło pana zobaczyć, proszę się trzymać". Zdarza się, ze ktoś mówi "no cześć, jak tam, przekrętaczu”. W internecie takie rzeczy zostają, nawet jeśli ktoś skasuje nieprawdziwy tekst, za kilka lat ktoś znowu wyciągnie przekłamane historie, przepisze, ale ja już nic nie muszę. Jestem szczęśliwy, że jestem emerytem i nie muszę robić nic poza tym, co chcę robić.
- A co chcesz robić? - zapytał Jan Niebudek. Odpowiedź była prosta:
- Żyć. Iść na bazarek, kupić pomidory, zrobić kotlety. (…) W książce jest nawet kilka przepisów. Moja koleżanka z radia Zosia mówiła mi: rzuć tę robotę w cholerę, rób te kotlety i zacznij zarabiać pieniądze. Wiec będę robić.
Dodał też, że jeszcze nie wie, co będzie dalej. Póki co daje sobie czas, żeby okrzepnąć w nowej sytuacji i nie podejmuje żadnych decyzji. Nie wyklucza tym samym ewentualnego powrotu do radia. Póki co planuje następne podróże, niedawno skończył pisać przecież swoją najnowszą książkę. A w jakim radiu chciałby pracować i jakiego by chciał?
- Takiego starego, które jest teatrem wyobraźni. Wspominam, że pamiętam słuchowiska radiowe z Teatru Polskiego Radia, pamiętam audycje prowadzone przez kolegów Manna i Kaczkowskiego… Takie radio mogłoby być tylko dla mojego pokolenia, bo młodzi nie mają na to czasu. Oni szybko działają i szukają w radiu czego innego. Chciałbym, żeby radio nie przeszkadzało ani żeby nie było nudne. A reszta jest do zrobienia - zauważył ze spokojem na antenie Radia Nowy Świat.