Niemało kontrowersji wywołała informacja, że na koncercie z okazji 100. rocznicy Bitwy Warszawskiej w CSW wystąpić ma węgierski zespół Hungarica, którego wokalista znany jest z propagowania treści neonazistowskich. Na samym początku media informowały, że ta formacja brała udział wiecach nacjonalistycznej partii Jobbik, a jej wokalista prowadzi drugi zespół otwarcie korzystający z neofaszystowskiej symboliki. Z tego powodu z występu na tej samej imprezie zrezygnowały grupy Luxtorpeda, Maleo Reggae Rockers oraz raper Kękę. Ostatecznie dyrektor CSW, Piotr Bernatowicz, podjął decyzję o tym, że węgierska grupa nie zagra 14 sierpnia w Warszawie.
"W związku z licznymi niedomówieniami, "kłania" się Pocho - menago Luxtorpedy. To ja wrzuciłem oświadczenie, które nie zawierało dokładnego opisu sytuacji, jak i również nie skonsultowałem go z resztą zespołu. Zachęcam was zatem, abyście zapoznali się z oświadczeniem organizatora koncertu, jak cała sprawa wyglądała. Zespół ciężko pracuje w studio nad nową płytą, ale w piątek oderwie się od pracy, aby świętować 100 rocznicę jakże ważnego dla nas wszystkich Cudu nad Wisłą w Warszawie" - czytamy na fanpejdżu Luxtorpedy.
Dyrektor CSW na samym początku w wywiadach mówił, że pisanie o powiązaniach Hungariki z ruchami neofaszystowskimi jest próbą cenzury i wywierania nacisku przez "mainstremowe lewicowe media". Członkowie grupy przekazali CSW oświadczenie, w którym oznajmili, że padli ofiarą medialnej nagonki i nigdy nie występowali na wiecach politycznych Jobbiku - co ciekawe, w sieci możnal znaleźć slad po skasowanym nagraniu podpisanym "Hungarica - Adjon az Isten (Jobbik 2010)" - nim film usunięto, zebrał 14 tys. wyświetleń.
Usunięte z sieci nagranie pt. Hungarica - Adjon az Isten (Jobbik 2010) fot. https://www.youtube.com/watch?v=VQaJpQuRdvY
Tymczasem Piotr Bernatowicz postanowił jednak zrezygnować z koncertu węgierskiego zespołu, bo w czerwcu zmienił się wokalista - wrócił Balázs Sziva, założyciel kapeli. Dyrektor CSW napisał, że z "muzykiem tym związane są kontrowersje dotyczące jego wczesnej działalności w subkulturze skinhead oraz sięganiem po symbole kojarzone z ruchami neonazistowskimi". Dalej podkreślił:
Jakkolwiek Hungarica nigdy nie propagowała tego rodzaju postaw zarówno w tekstach swoich utworów, jak i w swojej działalności, to jednak nieoczekiwana obecność muzyka, który w swojej biografii odwoływał się do neonazistowskich treści, jest niedopuszczalna. Tym bardziej że w przesłanym do naszej wiadomości oświadczeniu Balázs Sziva nie odciął się stanowczo i jednoznacznie od wszelkich kontrowersyjnych zachowań. Niestety, zespół Hungarica nie przystał także na prośbę powrotu do dawnego składu na czas warszawskiego koncertu.
No i faktycznie, Balázs Sziva w oświadczeniu zespołu napisał "Do tej pory nie bylem członkiem ani jednej partii politycznej. Jestem po prostu muzykiem rockowym, który ma swoją opinię o świecie i polityce, ale nie jestem trwale związany z żadną ideologią z przeszłości". Jest też założycielem zespołu Romantikus Eroszak (Romantyczna Przemoc), otwarcie posługującego się nazistowską symboliką. Pojawił się m.in. na Marszu Niepodległości w 2016 roku, gdzie razem z demonstrującymi polskimi narodowcami śpiewał fragmenty "Lengyel, Magyar / Polak, Węgier".
Tymczasem Bernatowicz postanowił przeprosić fanów Hungariki oraz podkreślił:
Przeprosiny należą się także fanom zespołów Luxtorpeda, Maleo Reggae Rockers i KęKę. Przykro mi, że sytuacja ta spowodowała wśród nich podziały, a zespoły spotkała niezasłużona krytyka.
Koncert Wolny Świat odbędzie się 14 sierpnia o godzinie 19 na terenie warszawskiego Centrum Sztuki Współczesnej. Ostatecznie wystąpią: Luxtorpeda, Contra Mundum, Apteka, Lukasyno, Nizioł, Kacper x Fonos, a samo wydarzenie poprowadzą Jędrzej "Kodym" Kodymowski i Maciej "Wujek Samo Zło" Gnatowski.
Obecny dyrektor placówki, krytyk sztuki i kurator Piotr Bernatowicz zasłynął już m.in. organizacją koncertu Jana Pietrzaka w CSW oraz tym, że podzielił się na Facebooku krótkim filmikiem innych twórców, który przerobił w celu nadania mu antyaborcyjnego wydźwięku. Na siedmioletnią kadencję mianował go - bez konkursu - minister kultury Piotr Gliński. O tej sprawie pisały nie tylko polskie media. Jest też znanym propagatorem tzw. "sztuki smoleńskiej" i jak często się podkreśla, odgrywa dużą rolę w rozwijaniu polskiej kultury w duchu linii programowej PiS-u.