"Praca nad 'Europą' była dla mnie sposobem na odetchnięcie od ciężkawych i dusznych tematów podejmowanych na 'Jarmarku'" - pisał Taco Hemingway przy premierze singla "Michael Essien Birthday Party". Jak sam twierdzi, "Jarmark" trzymał go "w tematycznych ryzach, zmuszał do skupienia na poruszonym temacie". "Europa" to z kolei "pole do folgowania, podśpiewywania, ponarzekania i popier**lenia".
Zobacz też: Taco Hemingway. "Mickiewicz naszych czasów" świętuje 30. urodziny >>
Faktycznie, na "Europie" nie znajdziemy za wiele polityki i rozważań o życiu w Polsce. Na najnowszym longplayu raper "nie ma czasu na głupoty i jarmarki" - snuje opowieść z podróży po Starym Kontynencie, przez którą prowadzi nas kilkuczęściowy dziennik pokładowy. W dosłownym sensie podróżujemy z Taco m.in. do Paryża, Katalonii czy w Pireneje. W międzyczasie szybko jedziemy też przez potok myśli rapera, który czasem wspomina lata młodości i pracy w Wielkiej Brytanii jako kelner, czasem zachwyca się tym, jaką wolność daje mu Europa, gdzie może być "zwykłą płotką", a czasem wbija szpile kolegom po fachu i naśmiewa się np. z zachłystywania się wynikami na OLiS-ie.
"Gdyby dali ci spokój, częściej pisałbym love songi/Ale tego dziś nie robię, bo im nie chcę dać zarobić" - zwraca się do swojej ukochanej w kawałku "Ortalion". "Dziś wielki raper, bo mu tata dał drugiego kafla/A ile matek nie ma nawet co wsadzić do garnka/Ilu muzyków dziś jeździ taryfą/Ile malarek dziś siedzi w call center/Ile talentów w ten sposób zabito/Przed wami dzisiaj się kłaniam w podzięce" - rozmyśla w "Toskania Outro" zaraz po tym, jak mówi, że szkoda mu będącego lata temu gwiazdą numer 1 Michała Wiśniewskiego i dodaje, że "wszystko przez to, że o hajsie nie uczą nas w szkołach".
Introspektywnym tekstom towarzyszy jak zwykle nienaganna produkcja, za którą odpowiadali m.in. Borucci, Zeppy Zep czy Keeko. Słychać to, że na "Europie" - cytując samego Taco - "pofolgował sobie" i czuje się o wiele swobodniej niż na celującym w komentowanie stanu polskiego społeczeństwa "Jarmarku". Nie oznacza to jednak, że "Europa" nie prowokuje do myślenia. Bardziej wrażliwy słuchacz może się nawet zmartwić tym, jak bardzo rozżalony Taco czuje, że musi uciekać przed wszystkim, co "zostawia w lusterku wstecznym" - przed "bliskimi, myśleniem o zdrowiu i o samym sobie". Nie ma co ukrywać: kiedy młody Fifi (chociaż teraz trzeba już chyba powiedzieć "pół Norbi, pół Norwid") rapuje o sobie, jest w swoim żywiole - i niech tak zostanie. "Europa" starym zwyczajem trafiła za darmo na YouTube i do serwisów streamingowych.