Kryzys związany z pandemią COVID-19 wymusił poszukiwanie nowych rozwiązań również na branży artystycznej. Naprzeciw trudnej sytuacji z nowatorskim projektem wyszła firma ART73, zajmująca się promocją polskiej kultury i sztuki, wraz z głośnym polskim start-upem Leia Display System, który zabłysnął na arenie międzynarodowej swoimi urządzeniami umożliwiającymi wyświetlanie obrazu w powietrzu. Współpraca zaowocowała krótkim holograficznym koncertem Kory.
W projekt zaangażował się Kamil Sipowicz, mąż zmarłej dwa lata temu artystki, który udostępnił specom jej wizerunek. Do stworzenia "wirtualnej Kory" wykorzystano technologię Deep Fake, bazującą na sieciach neuronowych i sztucznej inteligencji, która potrafi "uczyć się" ludzkich twarzy wyłącznie na podstawie zdjęć. Do "nauczenia się" twarzy Kory w algorytm wgrano kilka tysięcy zdjęć wizerunku artystki z lat 90. Tak przygotowany model twarzy został nałożony na twarz Aleksandry Popławskiej, która zaangażowała się w projekt, wykonując jeden z hitów Kory - "Po prostu bądź" - w remiksie autorstwa Deep Domka.
Hologram Kory mat. prom. (ART73/Leia Display)
- Jestem bardzo emocjonalnie poruszona. Czasami w tej twarzy widziałam za bardzo siebie. A czasami była uchwycona Kora. To jest jakaś taka magia ożywienia idolki swoimi siłami. Dziwne uczucie. Jestem podekscytowana - mówiła o występie w nowej roli Popławska. Efekt jest tak wiarygodny, że praktycznie nie da się rozpoznać manipulacji. - Kora jak żywa - tak skomentował efekt końcowy Kamil Sipowicz po kameralnym, ze względu na sytuację epidemiczną, pokazie dla mediów. Zapytany o emocje towarzyszące mu podczas spektaklu Sipowicz powiedział:
To jest bardzo skomplikowane doświadczenie, ponieważ z jednej strony jest przeświadczenie, że Kory nie ma, że to tylko technologia, a z drugiej czuje się obecność Kory, nie tylko duchową, ale w ogóle jej obecność. (...) Ten hologram pokazuje Korę w jej bardzo charakterystycznych gestach, minach, spojrzeniu, w ruchu, tańcu... Jest to naprawdę fascynujące i właściwie nie wiemy, z czym mamy do czynienia - czy tylko z wirtualnym bytem, czy Kora też jest tu obecna. Ale przecież jest obecna. To jest jakiś sposób na zmartwychwstanie.
- Już samo ożywienie Kory robi niesamowite wrażenie i otwiera nowe możliwości przed branżą rozrywkową, efekt potęguje dodatkowo wykorzystanie technologii holograficznych - mówi Daniel Skutela z Leia Display. Występ Kory wyświetlono na kilku holograficznych nośnikach, między innymi na ekranie mgłowym, dzięki czemu uzyskano efekt "obrazu zawieszonego w powietrzu", przez który można przejść czy włożyć w niego rękę. - Taki hologram może na jednej scenie występować w towarzystwie realnych muzyków. Na dziś to jeszcze nowa materia, ale efekty dają nadzieję na rozwój tego projektu i może w niedalekiej przyszłości będziemy mieli do czynienia z koncertami artystów, których już z nami nie ma - komentuje Arek Jaśkowski, CEO firmy ART73, czyli pomysłodawcy i głównego producenta hologramu Kory.