Jak podaje "Wyborcza", Krzysztof Darewicz - sinolog od ponad 30 lat mieszkający w Pekinie, chciał swego czasu zorganizować zespołowi Bayer Full trasę koncertową w Chinach. Do trasy jednak nie doszło.
Mężczyzna zdecydował się wytoczyć muzykom proces, ponieważ lider zespołu - Sławomir Świerzyński, chwali się rzekomą popularnością zespołu w Państwie Środka, a nawet płytą, która miała zostać wydana w nakładzie 67 milionów sztuk.
- Te płyty Świerzyński sprzedaje od dziesięciu lat w Polsce. Nagranym na nich w języku chińskim piosenkom przypisuje sobie autorstwo. Chciałbym tym procesem położyć wreszcie kres nie tylko tej jawnej kradzieży praw autorskich, ale też kreowanej przez Świerzyńskiego od lat mistyfikacji o jego rzekomo zawrotnej karierze w Chinach i milionach sprzedanych płyt - komentuje Darewicz.
Krzysztof Darewicz opowiada dziennikowi, jak przed laty zamarzył o rozkręceniu kariery polskich muzyków w Chinach. Zainspirowała go do tego historia pewnego kanadyjskiego studenta, który popularność zyskał tylko dlatego, że biegle znał chiński. Sinologowi zależało na znalezieniu odpowiednich gwiazd, które dałyby radę podjąć się tego zadania. Początkowo chciał postawić na boysband, jednak kolega doradził mu, by wybrał kogoś "dorosłego".
- Nie zamierzałem angażować Bayer Full ani promować w Chinach disco polo, zwłaszcza że to był czas wykpiwania tej muzyki w Polsce. Świerzyński był jednak zdeterminowany i miał opinię upartego rzemieślnika - wspomina.
Ostatecznie więc do współpracy doszło. Zaczęły się nagrania repertuaru po chińsku, do którego Darewicz napisał nowe teksty, a potem zaczął uczyć muzyków wymowy. Cały proces przygotowywania Bayer Full do koncertów w Chinach można zobaczyć w dokumencie nakręconym dla HBO przez Macieja Bochniaka, "Miliard szczęśliwych ludzi".
- Nagrywaliśmy bardzo długo, słowo po słowie. Do kawałków zrobiono świetne aranże. Producent wplótł chińskie instrumenty, aby urealnić brzmienie. Tak powstał zapis kilkunastu utworów, który miał służyć za playback podczas planowanych występów Bayer Full w chińskiej telewizji i na koncertach. Ale o wydaniu czy sprzedaży w Chinach jakiejkolwiek płyty Bayer Full w ogóle nie było wtedy mowy - komentuje sprawę.
Współpraca została jednak przerwana. Mimo to pozostał po niej materiał demo utrwalony na płycie "Polak i Chińczyk to jedna rodzina...", do której Darewicz zaprojektował także szatę graficzną i logo ze znakami "Bai Fu". Wydawnictwo wprowadzono do sprzedaży w Polsce, bez wiedzy i zgody Darewicza, ale także z podpisami uznającymi za autora Świerzyńskiego. Mężczyzna zdecydował więc pozwać lidera zespołu do sądu.