Wydany w 1996 roku "Orła cień" do dziś pozostaje największym hitem w dyskografii Varius Manx. Dla Kasi Stankiewicz był to debiut przez wielkie "D": 19-letnia wokalistka podbiła serca słuchaczy nie tylko głosem, ale i niebanalnym tekstem, który napisała w jedną noc. Kilka lat temu Stankiewicz żartowała nawet, że sama nie do końca wie, o czym opowiada "Orła cień". Pewne jest jednak to, że ten kawałek przysporzył jej sporo wspomnień - w tym takich niebezpiecznych.
"Pustynne" zdjęcia do "Orła" powstawały na terenie Kopalni Węgla Brunatnego w Bełchatowie. W teledysku możemy zobaczyć m.in. "kosmiczny" pojazd, na którym w jednym z ujęć wraz z kierowcą na tylnym siedzeniu szusuje Kasia Stankiewicz. Jak pisze wokalistka, na wspomnianym pojeździe początkowo miała stać - w tym celu zamontowano tam balustradę, dzięki której mogła "dać wiatrowi tarmosić swoje kudły i czuć się bezpiecznie".
W pewnym momencie okazało się, że pędzący przez piach kierowca... zgubił Stankiewicz na jednym z zakrętów. "Sama nie wiedziałam, że już mnie tam nie ma, bo straciłam przytomność" - wspomina artystka, której po otworzeniu oczu ukazały się przerażone twarze ekipy i zespołu. Obecni na planie mieli tym większe powody do obaw, że Stankiewicz "od lądowania wprost na plecach nie była w stanie wydobyć z siebie żadnego dźwięku".
Na szczęście wokalistka szybko doszła do siebie - sama podkreśla, że dzięki "nadludzkiej sile debiutanta" podniosła się i od razu zażądała powrotu do pracy. Opieką otoczył ją wtedy perkusista Sławomir Romanowski wraz z żoną, "pełniący przez chwilę obowiązki lekarsko-gastronomiczne". Niebezpieczna historia oczywiście miała pozytywne zakończenie - Stankiewicz podsumowuje, że "potłuczona, ale szczęśliwa po kilku dniach wróciła do domu, by potem dalej ruszyć w trasę". Nie ma co, było gorąco!
Dyskografię zespołu Varius Manx zamyka nagrana z Kasią Stankiewicz płyta "Ent" z 2018 roku.