Jak podaje "New York Times", informację o śmierci Levine'a potwierdził jego lekarz Len Horovitz. Dyrygent zmarł z przyczyn naturalnych 9 marca w Palm Springs, gdzie zamieszkiwał. Nie wiadomo, dlaczego wieści o zgonie upubliczniono dopiero teraz.
Przed wybuchem afery związanej z molestowaniem seksualnym James Levine był powszechnie doceniany jako wybitny pianista i mistrz dyrygentury, który zdefiniował kształt i brzmienie Metropolitan Opera, najbardziej prestiżowej organizacji artystycznej w Stanach Zjednoczonych. Oprócz tego od 2004 roku był dyrektorem muzycznym Boston Symphony Orchestra - w pierwszych sezonach zdobył uznanie za rewitalizację tego zespołu. Był także głównym dyrygentem Orkiestry Filharmonicznej w Monachium i współpracował z Filharmonią Berlińską, Filharmonikami Wiedeńskimi oraz z Chicagowską Orkiestrą Symfoniczną.
Levine był najbliżej związany z Met, gdzie w latach 1976-2016 pełnił funkcję dyrektora ds. muzycznych. Z uwagi na problemy ze zdrowiem i kłopoty z wykonywaniem obowiązków w 2016 roku przeszedł na stanowisko dyrektora honorowego. "New York Times" cytuje Petera Gelba, dyrektora generalnego Met, który w oświadczeniu napisał: "Żaden artysta w 137-letniej historii Met nie wywarł na nią tak dużego wpływu jak James Levine. Podczas kadencji trwającej blisko pięć dekad wyniósł muzyczne standardy Met na nowe wyżyny".
Metropolitan Opera zerwała współpracę z dyrygentem w 2018 roku. W przestrzeni publicznej pojawiły się wtedy oskarżenia o molestowanie seksualne, którego Levine podobno dopuszczał się między późnymi latami 60. a latami 90. wobec przynajmniej dziewięciu muzyków. Prawdziwość oskarżeń potwierdziło śledztwo, w ramach którego przesłuchano 70 świadków. Levine wytoczył Met pozew o zniesławienie i zażądał kilku milionów dolarów odszkodowania - organizacja odpowiedziała kontrpozwem, w którym uwzględniła kolejne oskarżenia o molestowanie i przypisała dyrygentowi narażenie Met na zszarganie reputacji instytucji i straty wizerunkowe.