Rafał Brzozowski: To nie do końca jest prawda, bo owszem, powiedziałem, że daję sobie spokój, ale była też druga część wypowiedzi, która chyba mówiła, że musiałoby się pojawić coś, co wyda mi się zupełnie świeże i będzie nowym wyzwaniem. Rzeczywiście, na tamten moment chciałem dać sobie spokój - spróbowałem, nie udało się, ale miałem fajne przeżycie, powstała ciekawa piosenka. Nie powiedziałem natomiast, że nigdy do tego nie wrócę - nie wiemy przecież, co przyniesie los, co się może wydarzyć za jakiś czas. Jak głosi stare przysłowie: nigdy nie mów "nigdy".
W tym roku to telewizja zgłaszała się do artystów. Niestety, nie podtrzymano piosenek z zeszłego roku, chociaż teoretycznie powinny automatycznie przejść na ten rok - nie wiem, dlaczego tak zdecydowano. A ponieważ ja od września przygotowywałem płytę na swój jubileusz dziesięciolecia, stwierdziłem, że zaproponuję kilka demówek.
Teraz chodziło o to, żeby pójść za światowymi trendami. Bardzo mi się spodobały te inspiracje latami 80. - sam dorastałem w tamtym okresie i świetnie to wspominam, mam w tym roku zresztą okrągłe urodziny. Kiedy pojawiła się piosenka "The Ride", od razu mnie chwyciła. Stylistycznie weszliśmy w te lata 80., ale cały czas jest nowocześnie. Refren jest dosyć powtarzalny i ma znamiona takiej piosenki, która powinna być na Eurowizji.
Szwedzi wiedzą, jak się robi hitowe numery i pokazali to niejednokrotnie; dzisiaj producenci ze Szwecji mają udział we wszystkich największych światowych produkcjach, dlatego to świetnie, że otwieramy się świat, wchodzimy na rynek międzynarodowy. Ktoś mógłby nam zarzucić, że powinna to być piosenka polska, ale chcemy jednak postawić na to okno na świat. Nasza piosenka jest energetyczna, porywa do tańca - tyle czasu siedzieliśmy w domach bez koncertów, wytęsknionej zabawy, dlatego wpisujemy się w dobry czas. No i tematyka - facet, który mówi, że się nie podda, że może upadać, ale się wzniesie, sięgnie po najwyższe laury, zaprasza na przejażdżkę życia. Przejażdżka może się kojarzyć z czymś lajtowym, ale ten tekst jest głębszy, mówi o relacjach dwojga ludzi, gdzie czasem trzeba dać się ponieść i uwolnić jedną osobę do tego, żeby mogła działać.
To był szalony czas - mieliśmy na to trzy dni i tempo było szaleńcze. Nauczyć się choreografii, ustawień kamery, zapamiętać wszystkie ujęcia, pozycje świateł, śpiewać nieco w tył, za rytmem, żeby to bardziej osadzić w piosence… Strasznie dużo informacji. Będzie sporo nawiązań do teledysku, ale jednak przeniesiemy widza w trochę inny świat, przypominający grę komputerową z dawnych lat. Mamy bardzo precyzyjnie zaprogramowane ujęcia. Staraliśmy się to zrobić na światowym poziomie. Według przepisów eurowizyjnych na scenie może być sześć osób, dlatego oprócz mnie będzie czterech tancerzy i wokalista śpiewający drugie głosy. Ja oczywiście tancerzem nie jestem, ale jest kilka momentów, kiedy próbuję się z tancerzami zidentyfikować. Reszta show to wizualizacje - część to nagrania z teledysku, część to specjalnie stworzone obrazy.
Oczywiście, oglądałem Eurowizję wielokrotnie, miałem też możliwość zasiadania w polskiej komisji i oceniania występów. Dowiedziałem się wtedy np., że występy dla jury odbywają się dzień wcześniej, więc nie ocenialiśmy tego, co widzieli widzowie. W poprzednich latach gorąco kibicowałem Tulii czy Kasi Moś, która ze mną wygrała. Trudno też zapomnieć o występach z lat 90., kiedy walczyła Edyta Górniak, a później Andrzej Piaseczny, Mietek Szcześniak, Monika Kuszyńska. Zawsze wokół Eurowizji dużo się działo, budziła duże kontrowersje i szum. Nie jestem na pewno pierwszym uczestnikiem Eurowizji, który w naszym kraju wywołuje takie gorące emocje.
No tak, jestem już utożsamiany z twarzą Telewizji Polskiej, ale Eurowizja to konkurs nadawców publicznych i telewizja sama nominuje artystów do tego konkursu. Nie widzę powodów, żeby chować głowę w piasek, bo pracuję jako prezenter TVP - uważam, że programy, które robię, są naprawdę fajne, czy to sztandarowa "Jaka to melodia?" czy "The Voice Senior", gdzie pojawiają się wspaniali ludzie i piękne tematyczne koncerty. Pracy w rozrywce jest dużo i właśnie na tym staram się skupić.
Nie. Nie wypowiadam się politycznie i wydaje mi się, że tutaj skupiamy się na muzyce. Upolitycznianie konkursu Eurowizji moim zdaniem nie jest dobre - chcę się skupić na mojej piosence. Ktoś mądry mi kiedyś powiedział, że muzyka obroni się sama i zupełnie się z tym zgadzam. Jeśli piosenka jest fajna i interesująca dla Europejczyków, na pewno trafi w ich gusta. Jakbym miał się tak zastanawiać, co takiego się może wydarzyć, pewnie nie byłbym w stanie w ogóle pracować. Na ten moment staram się przygotować do występu jak najlepiej od strony fizycznej i psychicznej i myślę o tym wszystkim w kategoriach kroków - jeżeli pierwszy występ wyjdzie dobrze, będziemy myśleć, co dalej.
Podglądałem, ale dopiero teraz zabieram się za te piosenki szczegółowo. Obejrzałem chyba dziesięć występów - niektóre utwory są naprawdę niezłe. Zaskoczyło mnie to, że jest w tym roku sporo ballad. Tak jak wcześniej powiedziałaś, Eurowizja jest bardzo nieprzewidywalnym konkursem - nigdy nie wiadomo, co się wydarzy, co się spodoba. Wydaje mi się, że nasza propozycja jest ciekawa - jest o niej głośno, a jak już jest głośno, to jest dobrze.
Nie, jestem na takim etapie pracy, że wiem, skąd się biorą tego typu światopoglądowe sytuacje i komentarze. Złośliwe uwagi będą zawsze, ale jesteśmy jeszcze przed występem, więc poczekajmy do tego momentu - potem będziemy oceniać.
Poza tym wiem, jak to działa. Wiem, że dla wielu dziennikarzy mediów plotkarskich to nie jest niechęć do mnie, tylko chęć zarobienia pieniędzy. Portale plotkarskie działają tak, że hejt dobrze się klika i sprzedaje. Zdążyłem się do tego przyzwyczaić i stać obok. Ten dystans da się to wyrobić i zupełnie się tym nie przejmować. Ważne jest to, co sam o sobie myślę, nie potrzebuję dowartościowania z zewnątrz. Wiem, na co mnie stać, co potrafię zrobić, a jednocześnie wiem, że mam wady, że mogę się pomylić, powiedzieć coś nie tak, bo jestem tylko człowiekiem.
Eurowizja 2021. Rafał Brzozowski w dniu rejestracji występu konkursowego fot. Paulina Breitkopf
Ciężko by było w ogóle coś takiego zrobić - ten występ jest tak zaprogramowany i poukładany, że non stop coś się dzieje. Nawet sobie nie wyobrażam, jak mogłoby to wyglądać. Będziemy reagować na bieżąco - wszystko zależy od atmosfery.
Muszę doprecyzować, że chodziło mi o to, że miałem do tej pory możliwość śpiewania w różnej stylistyce. Uważam, że dobrze się w tym odnajduję - tutaj miałem duet z panią Ireną, tutaj zaśpiewałem z Limahlem, tam wykonałem z Garou "With a Little Help From My Friends"... Ta płyta będzie przekrojowa - z jednej strony pojawią się elementy w stylu "The Ride", z drugiej niespodzianki. Staram się być wszechstronny w muzyce i telewizji i myślę, że nadchodząca płyta będzie właśnie trochę taka jak ja.