Ciało Cobaina znalazł Gary Smith, elektryk, który przyjechał zainstalować system alarmowy w domu muzyka. Kurt leżał w pomieszczeniu nad garażem, obok niego były puste strzykawki oraz list pożegnalny, co miało wskazywać, że wokalista Nirvany popełnił samobójstwo.
Departament Policji w Seattle doszedł do wniosku, że Cobain zginął w wyniku rany postrzałowej z kupionej mu przez przyjaciela broni. Potem niektórzy biegli twierdzili, że miał w organizmie takie ilości heroiny, które powinny uniemożliwić mu utrzymanie broni w ręku. To wywołało mnóstwo teorii spiskowych - wielu fanów Nirvany do dzisiaj jest przekonanych, że 27 lat temu nie doszło do samobójstwa.
W dziesięciostronicowym raporcie, o którym piszą magazyny "Rolling Stone" i "Billboard", znajdują się dwa listy od osób sugerujących, że lider Nirvany został zamordowany przez zawodowca. Autor pierwszego z nich sugeruje, że w morderstwo jest zaangażowana żona Cobaina - Courtney Love, drugiego - że na broni, z której muzyk rzekomo się zastrzelił, nie było odcisków palców, a list samobójczy wygląda tak, jakby pisały go dwie różne osoby.
W obu przypadkach śledczy FBI odpisali słowami, że nie zajmują się tego typu sprawami, jeśli nie zostało np. złamane prawo federalne:
Dziękujemy za podzielenie się z nami wnioskami, że pan Cobain mógł być ofiarą zabójstwa. Jednak większość dochodzeń w sprawie zabójstw na ogół podlega jurysdykcji władz stanowych lub lokalnych.
Warto wspomnieć, że pozostawiony przy ciele artysty list był zaadresowany do Boddaha, wyimaginowanego przyjaciela Kurta z dzieciństwa. Cobain zawarł w nim cytat piosenki Neila Younga "Hey Hey, My My":
It's better to burn out than to fade away (lepiej spłonąć niż znikać/tlić się).
Podobno sam Tom Grant, detektyw wynajęty przez Courtney Love kilka dni przed śmiercią męża (po tym, jak uciekł z ośrodka odwykowego), miał donosić o "nieścisłościach" w liście muzyka. Takie postawienie sprawy w 1994 roku z pewnością podsyciłoby dodatkowo teorie spiskowe.