Jak mówi Sheryl Crow, gdy jako 25-latka śpiewała w chórkach Michaela Jacksona, DiLeo wielokrotnie nagabywał ją i groził, że zrujnuje jej karierę, jeśli nie zgodzi się na seks lub komukolwiek o tym opowie. - To było niesamowite doświadczenie pod każdym względem dla młodej osoby z naprawdę małego miasta, móc zobaczyć świat i pracować z prawdopodobnie największą gwiazdą popu. Ale przeszłam też przyspieszony kurs działania branży muzycznej - opowiada Crow w rozmowie z "The Independent".
Jak zauważa Page Six, wokalistka już w 1993 roku na swoim albumie w "The Na-Na Song" śpiewała: "Franki DiLeo’s dong/ Maybe if I’d have let him I’d have had a hit song", co można przetłumaczyć jako:
Penis Franka DiLeo/ Może, gdybym mu się oddała, miałabym hit.
Teraz mówi o tym doświadczeniu wprost. Wokalistka, choć odmówiła DiLeo, miała całą sprawę przypłacić latami życia z depresją. - To naprawdę niesamowite, wrócić pamięcią do tamtych wydarzeń i ponownie przyjrzeć się niektórym z tych doświadczeń, a następnie porównać je z tym, gdzie jesteśmy teraz. Mogę wreszcie rozmawiać o molestowaniu seksualnym, które mnie spotkało podczas trasy koncertowej Michaela Jacksona, bo powstał ruch #MeToo… Wydaje się, że przeszliśmy długą drogę, ale to jeszcze nie jest koniec - powiedziała.
DiLeo zmarł w 2011 roku.
Także Michael Jackson jest oskarżany o molestowanie - w tym przypadku chodzi jednak o zarzuty pedofilii. Po emisji w 2019 roku dokumentu HBO "Leaving Neverland" wiele stacji radiowych na świecie przestało grać jego utwory.
18 czerwca Sheryl Crow, która wcześniej ogłosiła, że idzie na "emeryturę od nagrywania albumów", zagra koncert w Nashville, który będzie dostępny online dla fanów z całego świata.