Małgorzata Ostrowska opuściła zespół Lombard 20 lat temu. Dawna wokalistka i tekściarka grupy wykonywała stare hity na swoich solowych koncertach, co nie odpowiadało liderowi Lombardu, Grzegorzowi Stróżniakowi. Przy okazji tych wykonań nie padała bowiem nazwa zespołu. Spór o piosenki trafił na wokandę sądu, a jego finał nastąpił dopiero kilka dni temu. Sąd Apelacyjny w Poznaniu utrzymał wyrok sprzed blisko dwóch lat. Wynika z niego, że Ostrowska ma takie same prawa do utworów, co jej kolega.
- Nigdy nie utrudniałam drugiej stronie publikowania i wykorzystywania utworów. To jest nasz wspólny dorobek. Chciałabym funkcjonować na takiej samej zasadzie, co mój kolega z byłego zespołu Lombard - mówiła kilka dni temu w poznańskim sądzie Ostrowska, cytowana przez "Gazetę Wyborczą".
Konflikt obojga muzyków trafił przed sąd w 2012 r., po tym jak Grzegorz Stróżniak zastrzegł w ZAIKS-ie, że jeśli ktoś chciałby wykonywać na koncertach lub wydawać na płytach utwory Lombardu, musi najpierw uzyskać jego zgodę. Dotyczyło to również Małgorzaty Ostrowskiej, która w czasach największej świetności grupy była nie tylko wokalistką, ale i tekściarką. Piosenki, wśród których znalazły się "Adriatyk-ocean gorący", "Mam dość "czy "Gołębi puch", Ostrowska mogła wykonywać jedynie na koncertach, które nie były rejestrowane ani transmitowane w telewizji.
W 2019 r. informowaliśmy, że decyzją Sądu Okręgowego w Poznaniu Małgorzata Ostrowska może śpiewać i wydawać wymienione piosenki bez żadnych przeszkód.
- Z punktu widzenia prawa nie ma znaczenia to, że utwory te kojarzone były z zespołem Lombard. Powódka [Małgorzata Ostrowska - red.] ma takie samo prawo do praw autorskich tych utworów jak pozwany. To rozstrzygnięcie zapewni taką samą możliwość korzystania z utworów zarówno Małgorzacie Ostrowskiej, jak i Grzegorzowi Stróżniakowi. Uwzględnia ono interesy obu stron - uzasadniła wówczas sędzia Agnieszka Wodzyńska-Radomska.
Grzegorz Stróżniak złożył odwołanie od tego wyroku. Twierdził, że takie rozstrzygnięcie "narusza jego interesy". 29 czerwca 2021 r. apelacja została oddalona przez Sąd Apelacyjny w Poznaniu.
Sąd uznał, że rozstrzygnięcie dokonane przez sąd okręgowy nie naruszyło prawa materialnego, tzn. nie naruszyło interesu uczestnika postępowania [Grzegorza Stróżniaka - red.]. W przypadku kiedy po oddaniu w zarząd ZAiKS-owi wystąpi naruszenie praw osobistych, to każdemu ze współautorów będzie przysługiwała ochrona w postaci wystąpienia do sądu o naruszenie tego osobistego interesu. Natomiast w ocenie sądu nie doszło również do naruszenia praw majątkowych do tego utworu
- brzmiało uzasadnienie sędziego Ryszarda Marchwickiego, którego słowa cytuje "Głos Wielkopolski". - To rozstrzygnięcie przywraca de facto stan sprzed 2012 r. - zaznaczył sędzia.