Bracia Golec otrzymali od rządu wysokie dofinansowanie. Mimo że ostatecznie wyniosło ono nieco mniej od początkowych zapowiedzi, zespół Golec uOrkiestra otrzymał ponad półtora miliona złotych. O pracy podczas pandemii bracia rozmawiali z "Faktem".
- Przede wszystkim pracowaliśmy w studiu. Wydaliśmy dwie płyty. Był "Symphoetnic", była płyta świąteczna z Janem Pawłem II. Dla telewizji Polsat też nagrany duży koncert, prawie dwugodzinny. Tak że był to ogrom pracy włożonej w to przedsięwzięcie. Wydaliśmy kilka singli w międzyczasie. Staraliśmy się nie marnować czasu, tylko przenosić energię w sferę studyjną, bo nic innego nam nie pozostało - powiedział w rozmowie z dziennikiem Łukasz Golec.
Jak jednak dodał muzyk, pandemia pozwoliła mu znaleźć czas także na inne czynności - między innymi remont domu, choć ze względu na naukę zdalną, musiał także pilnować, by dzieci nie opuszczały zajęć. - Trzeba też było pilnować dzieci, które chodzą do szkoły. I prowadzenie Fundacji Braci Golec też trzeba było mocno dopilnować, bo to 300 dzieciaków - powiedział. Jak podkreślił muzyk, udało się poprowadzić wszystkie zajęcia zgodnie z obostrzeniami.
- Pandemia pokazała, jaki ten zawód jest kruchy - powiedział Łukasz Golec, dodając, że są branże, które na tej sytuacji się dorobiły i sam ma takich kolegów, ale także takie, "które rozłożono na łopatki". - Trzeba wyciągnąć z tego wszystkiego wnioski - skwitował.
W listopadzie ubiegłego roku Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego opublikowało listę beneficjentów, którzy mieli otrzymać wsparcie z Funduszu Wsparcia Kultury łącznie niemal 400 milionów złotych. Rekordowe sumy miały otrzymać między innymi zespół Weekend, Bayer Full, Beata Kozidrak czy właśnie spółka należąca do Łukasza i Pawła Golców. Wieści te wzbudziły jednak duże oburzenie, minister kultury Piotr Gliński przekazał więc informacje, że lista beneficjentów zostanie poddana weryfikacji. Ostatecznie bracia Golec zamiast planowanych niemal 1,9 miliona złotych, otrzymali jednak ponad półtora miliona.