Były wydawca "PnŚ" odpowiada na stanowisko TVP ws. tęczowej flagi. "Poproszę o dowody"

"Ludzie LGBT to nie ideologia ani polityka. Szacunek do widzów to mówienie im prawdy, a nie kłamstwa" - tak oświadczenie Telewizji Polskiej komentuje w SMS-ie przesłanym portalowi Gazeta.pl były już wydawca programu "Pytanie na śniadanie" Radosław Bielawski. TVP zakończyła współpracę z nim po występie słowackiej wokalistki Karin Ann, która zaprezentowała na wizji tęczową flagę. Według Telewizji Polskiej mógł być to "zaprogramowany happening doświadczonego wydawcy".

Karin Ann pojawiła się w ubiegłą środę w porannym programie TVP2 "Pytanie na śniadanie". Artystka promowała swój singiel "Baby Boy". Wokalistka zaprezentowała na antenie tęczową flagę i zadedykowała utwór osobom LGBTQA w Polsce, dodając m.in., że "nie mają tu łatwo" i "zasługują na bycie kochanymi" i "by czuć się bezpiecznie".

Telewizja Polska kilka dni po emisji zakończyła współpracę z wydawcą "PnŚ" Radosławem Bielawskim, który był związany z programem od 12 lat.

 

"Pytanie na śniadanie" jest programem o charakterze poradnikowo – lifestylowym, który z założenia wolny jest od tematów światopoglądowych i kontrowersyjnych symboli. Siłą tego formatu jest apolityczność i szacunek dla wrażliwości różnych grup Widzów" - przekazała portalowi Gazeta.pl Telewizja Polska w oświadczeniu przesłanym we wtorek późnym wieczorem.

"Swój występ pani Karin Ann wykorzystała jako okazję do własnej kampanii, sprawiając dyskomfort niemałej części widzów "Pytania na śniadanie" i wciągając jednocześnie program do sporu ideologicznego, w którym nie ma on zamiaru uczestniczyć" - dodało Centrum Informacji TVP.

Zobacz wideo Męskie Granie 2021. "I Ciebie też, bardzo" to zupełnie inny singiel, niż się spodziewaliśmy. I bardzo dobrze

Jak twierdzą przedstawiciele Telewizji Polskiej, "decyzję wydawcy tego odcinka, pana Radosława Bielawskiego, by prezentującą tęczową flagę i wygłaszającą manifest LGBT artystkę pokazywać jeszcze przez kolejne 45 sekund po zakończeniu programu i wyemitowaniu napisów końcowych, trudno uznać za realizację założeń programowych oraz dowód profesjonalizmu", a "raczej za zaprogramowany happening doświadczonego wydawcy".

- "Redakcja "Pytania na śniadanie" ma prawo do kształtowania wizerunku audycji, która stara się nie obrażać niczyich uczuć. Nieopublikowanie występu pani Karin Ann na stronie internetowej programu jest logiczną konsekwencją szacunku dla naszych Widzów - czytamy dalej w oświadczeniu.

Radosław Bielawski: Insynuacja niewarta komentarza

Portal Gazeta.pl zwrócił się do Radosława Bielawskiego z prośbą o komentarz do zakończonej współpracy TVP i oświadczenia wydanego przez nadawcę. Bielawski odmówił rozmowy, przesłał jednak nam w SMS-ie krótkie stanowisko.

Jak stwierdził, oświadczenie TVP to "nic nowego, ani tym bardziej oryginalnego".

"Ludzie LGBT to nie ideologia ani polityka. Szacunek do widzów to mówienie im prawdy, a nie kłamstwa. To także pokazywanie szacunku dla każdego człowieka, a nie wybranych" - czytamy.

- "Zaplanowany happening doświadczonego wydawcy"? Poproszę o dowody. To insynuacja niewarta komentarza. Zaplanowany marny happening odbywa się codziennie o 19.30 w TVP1 i nieustannie w TVP Info - dodał Bielawski w SMS-ie.

- Osobiście popieram przesłanie Karin Ann, ale to nie zmienia faktu, że nie miałem świadomości, co się wydarzy. Zaprosiłem ją, bo miała ciekawą piosenkę i świetnie śpiewa, nie żeby zagrać TVP na nosie - wyjaśniał Bielawski we wtorek w rozmowie z portalem Noizz.pl.

Jak stwierdził, "dla TVP większą szkodą wizerunkową byłoby nagłe zdjęcie artystki z anteny i wstawienie czarnej planszy zamiast jej występu". 

Więcej o: