Kariera Barbry Streisand niewątpliwie jest błyskotliwa — jej pierwsza płyta "The Barbra Streisand Album" ukazała się jeszcze w 1963 roku i od razu niemal pokryła się złotem i wygrała dwie nagrody Grammy. To tam pojawiły się przeboje takie jak "Cry Me a River" czy "Happy Days Are Here Agian". Okazuje się, że niewiele brakowało, by debiutancki album, jak i sama artystka, nazywały sie zupełnie inaczej.
Barbra Streisand była gościnią programu "The Tonight Show Starring Jimmy Fallon" w miniony poniedziałek i w trakcie rozmowy wyjawiła, że na samym początku jej drogi zawodowej naciskano na nią, by zrezygnowała z rodowego nazwiska i wydawała pod pseudonimem Barbara Sands. Artystka, której dziadkowie wyemigrowali do USA z terenów dawnej Polski, nie chciała jednak ukrywać, jak się nazywa:
Pomyślałam sobie — Co? Nie ma mowy. Nazywam się Streisand. Nie chcę tego zmieniać.
Barbara Sands to nie był jedyny pomysł na jej sceniczny pseudonim. Przed wydaniem pierwszego albumu piosenkarce sugerowano, by posługiwała się mianem "Sweet and Saucy Streisand", co na polski można by przetłumaczyć jako Słodka i Kokieteryjna Streisand. Tutaj także odrzuciła koncepcję: Nie jestem ani słodka, ani kokieteryjna — powiedziała Fallonowi.
Przyznała jednak, że kiedy miała 18 lat, zmieniła trochę swoje imię. Rodzice nazwali ją bowiem całkiem dla Polaków swojsko — Barbara. Artystka chciała jednak wprowadzić nieco wyjątkowości bez drastycznych zmian, dlatego też zrezygnowała z jednego "a" i tak oto powstała słynna Barbra.
Barbra Streisand do dziś pozostaje jedną z piosenkarek solowych, które w historii muzyki rozrywkowej odniosły największy sukces. Każdy z jej kolejnych albumów otrzymuje certyfikat złotej, platynowej lub multiplatynowej płyty. Do tej pory zdobyła kolejno: 53 złote płyty, 31 płyt platynowych i 14 multiplatynowych. Szacuje się, że w samych tylko Stanach sprzedała od 145 do 245 mln egzemplarzy swoich albumów, co czyni ją amerykańską rekordzistką.