Ludmiła Jakubczak pojawiła się na polskiej scenie muzycznej i od razu ją zawojowała. Jej kariera trwała tylko trzy lata, ale niektóre piosenki zapadły publiczności w pamięć na lata. Za tragiczny wypadek samochodowy, w którym zginęła, fani obwinili jej męża - na pogrzebie gwiazdy wyzywany był od "morderców". Miała wówczas jedynie 22 lata. Irena Santor, przyjaciółka piosenkarki, była świadkiem rozgrywającego się dramatu, o którym już nigdy nie mogła zapomnieć.
Historia tragicznie zmarłej gwiazdy jest ciekawa i nieco egzotyczna. Jej rodzice wyemigrowali do Japonii. Jakubczak urodziła się w 1939 roku w Tokio. Jednak kiedy była dzieckiem, rodzina przeniosła się na Ukrainę, a później - na początku lat 50 - do Warszawy. Już wtedy marzyła o scenie. Chodziła do szkoły baletowej i pobierała lekcje śpiewu. Rok 1958 był dla niej przełomowy. To wtedy po raz pierwszy spróbowała swoich sił w śpiewaniu. Wzięła udział w radiowym konkursie piosenki dla wokalistów amatorów. Jerzy Abratowski, który był w tym czasie poważanym i docenianym w branży artystycznej kompozytorem, pianistą i organistą, dowiedział się o jej talencie. Tworzył muzykę dla największych polskich gwiazd sceny, a także do filmów i spektakli. Ludmiła Jakubczak w tym samym roku dostała się do studium piosenkarskiego, gdzie szkoliła się pod jego okiem. To właśnie tam para zakochała się w sobie.
Abratowski był o dziesięć lat starszy, lecz nawiązali ze sobą romans. Nie zważali także na nieprzychylne komentarze. Muzyk obiecał swojej uczennicy, że zrobi z niej gwiazdę, a także szybko poprosił o rękę. Byli więc nierozłączni i zawodowo i prywatnie. Kompozytor napisał dla ukochanej wiele piosenek. Najpopularniejszy skomponowany przez niego utwór to "Gdy mi ciebie zabraknie". W 1961 roku piosenkarka otrzymała szansę na występ na dużej scenie. Wówczas zaśpiewała na I Międzynarodowym Festiwalu Piosenki w Sopocie. Oprócz niej pojawiły się tam same gwiazdy - m.in. Violetta Villas, Jerzy Połomski, Irena Santor, Sława Przybylska. Po występie młodziutka gwiazda zebrała bardzo pozytywne recenzje w mediach.
4 listopada tego samego roku wystąpiła w programie "Muzyka lekka, łatwa i przyjemna", emitowanym w telewizji. Była jedną z gwiazd śpiewających w łódzkim studiu. Po zakończeniu nagrań Ludmiła udała się wraz z mężem do restauracji "Syrena" w "Grand Hotelu". Parze towarzyszyli Irena Santor i Lucjan Kydryński. Zjedli wspólną kolację i wszyscy poza Jerzym Abratowskim, który miał prowadzić samochód, wypili trochę wódki. Później Lucjan Kudryński wspominał, że Jakubczak była w dobrym nastroju, roześmiana żartowała cały wieczór. Spotkanie zakończyli około 21:00. Małżeństwo miało wracać samochodem i zabrali ze sobą Irenę Santor. Choć wieczorem okazało się, że sypie pierwszy śnieg i widoczność jest mocno utrudniona, zdecydowali się jechać. Na drodze było ślisko. Zaledwie 35 kilometrów przed Warszawą auto nagle wpadło w poślizg i z hukiem uderzyło w przydrożne drzewo. Okazało się, że Jerzy Abratowski i Irena Santor nie odnieśli poważnych obrażeń, natomiast Ludmiła Jakubczak była ciężko ranna. Pogotowie wiozło ją do najbliższego szpitala w stanie krytycznym. Niestety już w drodze zmarła. Jako główną przyczynę śmierci podano złamanie podstawy czaszki. Wówczas trzy dni później obchodziłaby swoje 23. urodziny.
Pogrzeb piosenkarki odbył się 11 listopada 1961 roku. Na uroczystości pojawiły się tłumy fanów. Ci nie mogli przeboleć tej straty. W obieg poszła obrzydliwa plotka, która później zrujnowała życie Jerzego Abratowskiego. Wówczas mówiono, że to on ukartował wypadek żony. Co więcej, zarzucono mu romans z obecną wtedy w samochodzie Ireną Santor. Aby móc się z nią związać, rzekoma "para" miała pozbyć się niewygodnej przeszkody, czyli żony kompozytora. Tuż po pogrzebie, Abratowskiego otoczyła grupa wściekłych ludzi, krzycząc, że jest mordercą. Ludzie uprzykrzyli życie także ocalałej z wypadku Irenie Santor.
Zawsze przy okazji takich zdarzeń powstaje mnóstwo plotek. Ja też przeżyłam swoje. Zostałam posądzona o to, że byłam powodem tego wypadku - mówiła piosenkarka w jednym z wywiadów.
Fani Jakubczak nawet jej grozili. Oczywiście cała historia o winie i romansie z Abratowskim były wyssana z palca. Jednak ataki te były tak dotkliwe, że sprawa skończyła się w sądzie. Irena Santor została przeproszona za pomówienia przez osobę, która za tym stała. w końcu udało się powstrzymać kłamliwe plotki. Artystka skupiła się potem na karierze, zdobywając kolejne sukcesy. Natomiast Jerzy Abratowski cierpiał na depresję po stracie żony. Długo nie mógł dojść do siebie. Miał obawy przed linczem ze strony ludzi do tego stopnia, że wyjechał z Polski do USA. Tam zamieszkał na stałe i nigdy nie wrócił do kraju. Niestety sam również zginął tragicznie, tuż przed swoimi 60. urodzinami. Został zastrzelony podczas napadu na bank w Los Angeles. Historia Ludmiły Jakubczak doczekała się filmu dokumentalnego pt. "Ludmiła", nakręconego w 2006 roku.
Zobacz też: Sharon prosiła, żeby zabrali ją ze sobą i pozwolili urodzić dziecko. Nie mieli litości