W piątki na Gazeta.pl podsuwamy wam płyty, na które warto zwrócić uwagę choćby po to, by wyrobić sobie o nich własną opinię.
James Blake twierdzi, że zwyczajnie chce, by dzięki "Friends That Break Your Heart" słuchacze coś poczuli. - Podczas słuchania tego albumu nie powinniście być obojętni - mówi artysta. - Mam nadzieję, że ludzie zastanowią się nad tematami, które poruszam na płycie w kontekście własnego życia. Podoba mi się koncepcja, że muzyka prowokuje rozmowę, prowadzi do wyciągania wniosków i pomaga w dochodzeniu do konkluzji - dodaje. "Friends (...)" to pierwszy od trzech lat pełnowymiarowy album studyjny Blake’a. Jedni nazywają to indie popem, inni - podszytym elektroniką r&b. Tych nietypowych wokalnych rozwiązań i robiących wrażenie dźwiękowych przestrzeni nie da się jednak uchwycić pod jednoznacznym gatunkowym kloszem.
Najnowszy album BadBadNotGood mocno podkreśla, że muzyka z natury bazuje na dialogu, współpracy i improwizacji. "Talk Memory" w pewnym sensie wychodzi od klasycznego momentu na koncertach, gdy lider zespołu przedstawia każdego muzyka i zaprasza do oklasków. To zderzenie muzycznych indywidualności, które spotykają się gdzieś na styku elektroniki i jazzu, z domieszką inspiracji pochodzących m.in. z hip-hopu, i tworzą spójne muzyczne dzieło. Kanadyjskiej grupie towarzyszą goście reprezentujący różne brzmienia - wymienić można choćby mistrza brazylijskiego folk jazzu Arthura Verocai, producenta i multiinstrumentalistę Terrace’a Martina czy jednego z czołowych przedstawicieli new age’u Laraaji.
W jednym z wywiadów Alan Maman stwierdził, że gdyby tylko mógł, odpuściłby sobie spanie, bo w czasie, który spędza w łóżku, mógłby przecież dłubać przy beatach albo przeszukiwać muzyczne zbiory w poszukiwaniu nowych sampli. Nie bez powodu The Alchemista, wiernie hołdującego klasyce, zalicza się do najbardziej cenionych producentów w świecie współczesnego hip-hopu. Jego najnowsza EP-ka, "This Thing of Ours, Vol. 2", to niewiele ponad 10 minut świetnie skrojonych instrumentali, do których dograli się m.in. Vince Staples, Bruiser Brigade oraz Mavi. Takie krótkie, a takie dobre!
Chociaż Mica Tenenbaum i Matthew Lewin zaczęli wspólną muzyczną podróż ponad dekadę temu, na premierę ich debiutanckiego albumu pod szyldem Magdalena Bay fani czekali aż do teraz. "Mercurial World", owoc pandemicznej izolacji, eksperymentuje z popem i filtruje go przede wszystkim przez dźwięki syntezatorów, które towarzyszą filozoficznym rozważaniom duetu. - Spędzamy razem każdą chwilę i "Mercurial World" właściwie opowiada o tym wyjątkowym wydaniu szaleństwa w zamknięciu. Żyjemy razem i razem tworzymy sztukę; ta płyta zanurzy was w naszym kreatywnym wszechświecie - zapowiadają Tenenbaum i Lewin.
Co jeszcze? Warto sprawdzić m.in.: