"Dobry Boże, tak bardzo kocham moich fanów. Będę płakać przez resztę dnia! Najlepszy dzień w życiu" - to komentarz Britney Spears, która zabrała już w mediach społecznościowych głos po tym, jak sąd po 13 latach zwolnił ją z kurateli ojca. W 2008 piosenkarkę ubezwłasnowolniono, a fani gwiazdy włączyli się w jej starania o przywrócenie jej wolności. Symbolem działającego od 2009 roku ruchu stało się hasło #FreeBritney. Fani po piątkowym wyroku sądu w Los Angeles wyszli na ulice - wyrok uczczono m.in. wypuszczeniem w górę confetti.
Fani świętujący wyrok sądu w Los Angeles Fot. Chris Pizzello / AP Photo
Piosenkarka była ubezwłasnowolniona przez 13 lat, a jej walka przed sądami o wolność trwała ponad dwa lata - kontrolę nad jej wartym około 60 mln dolarów majątkiem i życiem prywatnym pełnił jej ojciec, James "Jamie" Spears. Oficjalnym powodem było wówczas m.in. uzależnienie piosenkarki i jej zła kondycja psychiczna.
Cała rozprawa trwała zaledwie 31 minut, a sama Britney Spears się na niej nie pojawiła - podaje stacja NBC. Adwokat piosenkarki, Mathew Rosengart, po zakończeniu rozprawy udzielił wywiadu dziennikarzom przed budynkiem sądu w Los Angeles. - Co dalej z Britney? Po raz pierwszy od około dekady można powiedzieć: to zależy już tylko od samej Britney. Na dzień dzisiejszy Britney jest wolną kobietą, jest kobietą niezależną - powiedział.
To najprawdopodobniej nie była ostatnia rozprawa z udziałem Britney Spears i jej ojca. Piosenkarka w wakacje zapowiedziała, że chce wnieść oskarżenie o nadużycia związane ze sprawowaniem przez niego kurateli. Ma chodzić m.in. o utrudnianie jej funkcjonowania i montowanie podsłuchów (W filmie dokumentalnym "The New York Presents: Controlling Britney Spears" wypowiedzieli się m.in. pracownicy ochrony, którzy wyjawili, że na polecenie ojca piosenkarki inwigilowali jej smsy, połączenia telefoniczne i strony przeglądane w internecie - jeden z ochroniarzy opisywał, że "przypominało to więzienie"). James "Jamie" Spears utrzymuje, że działał w "najlepszym interesie" córki.