"Nieważne, w jakich okolicznościach pojedziemy na Eurowizję, postaram się być użyteczny dla Ukrainy" - zapowiada Ołeh Psiuk, lider zespołu. Wybór ukraińskiego reprezentanta do Eurowizji odbył się połowie lutego. Wtedy preselekcje wygrała wokalistka Alina Pash, jednak szybko okazało się, że miała sfałszowane dokumenty poświadczające, że wokalistka nie przekraczała granicy ukraińsko-rosyjskiej. Kiedy sprawa wyszła na jaw, artystka została zdyskwalifikowana, a zespół Kalush Orchestra miał ją zastąpić. Kilka dni po ogłoszeniu oficjalnego kandydata do konkursu, Rosja zaatakowała Ukrainę. Występ zespołu w Turynie stanął pod znakiem zapytania.
Kalush Orchestra to zespół, który łączy ze sobą rapowe brzmienie z elementami ukraińskiego folku. Grupę założył Oleh Psiuk - raper i frontman zespołu Kalush Orchestra. Projekt powstał zaledwie kilka miesięcy temu. Pierwszy singiel "Shtomber Womber" stał się ukraińskim hitem i zebrał pozytywne recenzje krytyków. W Konkursie Piosenki Eurowizji 2022 zespół ma wystąpić z piosenką "Stefania", który jest poświęcony matce lidera.
Artyści nagrali specjalne wideo, które zostało wysłane do organizatorów, by zapewnić ukraińskiej reprezentacji miejsce w finale.
Pomimo walk Kalush Orchestra nagra swój występ w bezpiecznym miejscu, który zostanie wysłany do organizatorów konkursu piosenki, a w przypadku naszego zwycięstwa nad okupantami do maja nasza delegacja pojedzie do Włoch i zaśpiewa na żywo całej Europie!
- poinformowano na Facebooku zespołu.
Grupa Kalush Orchestra typowana jest przez bukmacherów jako jeden z faworytów tegorocznego konkursu Eurowizji, to oni sami nie podzielają tego optymizmu. - Nie mogę się tym cieszyć, gdy martwię się o moich bliskich. Wojna rozdzieliła mnie i moją dziewczynę. Ona jest 300 km ode mnie. Nie możemy się spotkać, ponieważ jest bardzo niebezpieczne - przyznał Ołeh Psiuk w rozmowie z Reutersem.
Dziewczyna wokalisty ukrywa się obecnie w bunkrze oraz produkuje wraz z pozostałymi koktajle Mołotowa. - Nieważne, w jakich okolicznościach pojedziemy na Eurowizję, postaram się być użyteczny dla Ukrainy. Nawet jeśli w najbliższym czasie wojna się skończy, to i tak nie będzie łatwo, bo będziemy potrzebować dużo czasu na odbudowę. Kraj jest w ruinie - podsumował.
Muzyk uważa, że obecna sytuacja w jego ojczyźnie pokazuje, że nikt nie może czuć się bezpieczny. - Jeśli sądzisz, że to się nie stanie w twoim kraju, nie ma na to gwarancji. Myśleliśmy też, że nie przydarzy się to nam. Dlatego zatrzymajmy to jak najszybciej. Chcemy, aby pokój w końcu zapanował na Ukrainie - komentuje.
Muzycy przebywają teraz osobno, jednak przygotowują się do konkursu. Planują przenieść się do Kijowa, gdzie rozpoczną próby z utworem "Stefania". Zdaniem muzyków utwór już stał się nieoficjalnym hymnem wszystkich ludzi walczących w Ukrainie za swoją ojczyznę. Psiuk obecnie organizuje zbiórki charytatywne oraz aktywnie pomaga potrzebującym, którzy zostali na terenie Ukrainy. Tymczasem Kyłymmen działa w wojskach obrony terytorialnej.