EBU w oświadczeniu stwierdza, że "w wynikach sześciu krajów zidentyfikowano pewne nieregularne wzorce głosowania". Zaznaczyła również, że bardzo poważnie traktuje wszelkie podejrzane próby manipulowania głosowaniem podczas Konkursu Piosenki Eurowizji i zgodnie z z Oficjalnymi Instrukcjami Głosowania ma prawo usunąć takie głosy, niezależnie od tego, czy mogą wpłynąć na wyniki i/lub wynik głosowania.
Głosy Azerbejdżanu, Czarnogóry, Gruzji, Polski, Rumunii i San Marino z drugiego półfinału, w którym śpiewał m.in. Krystian Ochaman, zastąpiono uśrednionym wynikiem opartym na głosowaniach z poprzednich lat.
W związku z oświadczeniem EBU, w poniedziałek rano skierowaliśmy do TVP, które odpowiada za organizację Eurowizji w Polsce, prośbę o komentarz, z uwzględnieniem odpowiedzi na następujące pytania:
Do momentu publikacji tego artykułu rzecznik prasowy TVP nie udzielił odpowiedzi. Zapoznaliśmy się jednak z sugestiami, że mogło dojść do zmowy jury w wymienionych sześciu państwach. Takie oskarżenia wysuwa serwis Eurovoix, powołując się na przedstawicieli flamandzkiego nadawcy VRT (Belgia). Jak informuje serwis Eurowizja.org, dzień po finale konkursu nadawcy z czterech krajów oskarżonych o złamanie zasad, opublikowali oświadczenia w sprawie kontrowersyjnego głosowania. "Gruzini już trzy godziny po zakończeniu finału zapowiedzieli wyjaśnienie incydentu. Jednocześnie oznajmili, że jurorzy z Gruzji przyznali w finale najwyższą notę Ukrainie (6 punktów w zastępczych wynikach)" - czytamy na stronie. Rumuni z kolei mają zapewniać, że głosowanie odbyło się według regulaminu Eurowizji, w tym w obecności notariusza.
Więcej informacji o Eurowizji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Na stronie Centrum Informacji TVP znajduje się tylko informacja na temat rekordowej oglądalności sobotniego finału.