Album "Renaissance" to następca płyty "Lemonade", która ukazała się w kwietniu 2016 roku i zawiesiła poprzeczkę naprawdę wysoko. Być może to właśnie dlatego wielu fanów Knowles-Carter nie cieszy się z nowego utworu, który niczym nie przypomina klimatu poprzedniego krążka. Jedni chwalą luz, radość i nawiązania do klasyki house'u z lat 90., inni punktują muzyczne pójście na łatwiznę pomimo pokaźnej ekipy twórców.
"Break My Soul". Beyoncé zapowiada nową płytę
W "Break My Soul" oprócz Beyoncé możemy usłyszeć Big Freedię, ikonę nowoorleańskiej muzyki bounce, która wcześniej współpracowała z Knowles-Carter przy piosence "Formation". "To nierealne być w jednym utworze z królową Beyoncé" – napisała Freedia w mediach społecznościowych. "Po raz kolejny jestem zaszczycona, że mogę być częścią tej wyjątkowej chwili. Panie, jestem na zawsze wdzięczna".
Internauci błyskawicznie zaczęli porównywać nową propozycję Beyoncé do "Honestly, Nevermind", czyli płyty, którą w ubiegły piątek z zaskoczenia wydał Drake. Niektórzy mają nawet teorię, że amerykańska diwa i kanadyjski raper umówili się na "house'owe lato". Nie da się jednak ukryć, że house sprzed kilku dekad, którego przebojowość starają się dziś dogonić największe gwiazdy, miał w sobie zdecydowanie więcej ducha. Drake'owi go zabrakło (słuchacze zdążyli do tej pory zaklasyfikować płytę m.in. jako "muzykę stworzoną do programu 'Love Island'") - pytanie, co przyniesie nam renesans Beyoncé.
Premiera nowego krążka, opatrzonego podtytułem "act i", jest zaplanowana na 29 lipca.
)
***
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.
Najnowsze informacje z Ukrainy po ukraińsku w naszym serwisie ukrayina.pl >>.
