Niby już dinozaury, a ciągle porywają tłumy. Iron Maiden "za każdym razem wydają się lepsi"

- Chciałbym coś w rodzaju kostiumu d'Artagnana, ale w wersji kosmicznej. Dół powinien wyglądać jak dziwna kosmiczna jaszczurka, ale dawno zabita, a potem połączona w jeden kawałek, najlepiej zielona i z łuskami. Jasne? - tak Bruce Dickinson wspomina, jak przekazywał krawcowej instrukcje dotyczące swojego stroju przed jedną z tras koncertowych. Bo Iron Maiden to muzyka jak w żadnym innym zespole metalowym, ale także "teatr myśli". 24 lipca po raz kolejny zespół pokaże go w Polsce.

Ten cytat pochodzi z autobiografii Dickinsona, który został wokalistą Iron Maiden w 1981 roku, gdy grupa istniała już od sześciu lat i miała na koncie dwa dobrze przyjęte albumy studyjne. W wydanej przez SQN w 2017 roku książce "Do czego służy ten przycisk?" muzyk nie wywnętrza się na temat powodów zastąpienia Paula Di'Anno, choć fani doskonale wiedzą, że propozycja pojawiła się ze względu na coraz bardziej wpływające na pracę problemy wokalisty z alkoholem i narkotykami.

Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Iron Maiden - trzech gitarzystów i brak miejsca na "akustyczne" piosenki

Paul Di'Anno śpiewa na pierwszych dwóch albumach Iron Maiden, ale nie był ich pierwszym, a już trzecim wokalistą. Skład zespołu dość często ulegał zmianie - nawet Dickinson zrobił sobie w 1994 roku przerwę i zanim pięć lat później na dobre (miejmy taką nadzieję) wrócił do Ironów, na dwóch płytach zastąpił go Blaze Bayley. Dzisiaj Iron Maiden to: Bruce Dickinson - wokal, Dave Murray - gitara, Adrian Smitch - gitara, Janick Gers - gitara, Steve Harris - gitara basowa i Nicko McBrain - perkusja. I choć poszczególni członkowie zespołu mogliby się kłócić o to, kto jest prawdziwym liderem zespołu, chyba zgodziliby się ze stwierdzeniem, że trzonem jest Harris. To on w 1975 roku założył Iron Maiden, którego nazwa została zaczerpnięta od średniowiecznego narzędzia tortur. To Harris jest kompozytorem większości ostrych, ale jednocześnie melodyjnych czy wręcz symfonicznych utworów. 

Steve Harris podczas koncertu Iron Maiden w Łodzi w 2013 rokuSteve Harris podczas koncertu Iron Maiden w Łodzi w 2013 roku Fot. Tomasz Stańczak / Agencja Wyborcza.pl

Z pierwszego składu został tylko Harris - Iron Maiden tworzą dziś ludzie, którzy przychodzili, odchodzili, wracali. Dzięki temu powstał zespół nietypowy. Zazwyczaj rockowe czy metalowe grupy to: wokalista, gitarzysta, basista i perkusista, czasem np. instrumenty klawiszowe czy druga gitara. Tak było w przypadku The Beatles, The Rolling Stones, Deep Purple, Led Zeppelin, Queen, Anthrax, Saxon, Aerosmith, Judas Priest czy Metalliki. Z kolei od powrotu Dickinsona i gitarzysty Adriana Smitha (w Maiden w latach 1981-1990 i 1999-obecnie) do Iron Maiden grupa jest sekstetem z trzema gitarami. To pozwala na komponowanie jeszcze bardziej wymyślnych linii melodycznych, w których muzycy czasem grają w pełnej harmonii, przeplatają się, a czasem wręcz ścigają między sobą.

Ciężko byłoby w jednym tekście podsumować historię czy opisać muzykę Iron Maiden, choć trzeba też przyznać, że zawsze byli dość konsekwentni w swoich wyborach artystycznych. Inspiracji szukali szeroko - choćby w greckim micie o Dedalu i Ikarze, który Dickinson w utworze "Flight of Icarus" zmienił w opowieść o zbyt dużych ambicjach rodzica względem dziecka, czy popkulturze (album "Somewhere in Time" z 1986 roku to w dużej mierze płyta inspirowana filmem "Łowca androidów") i historii ("Alexander the Great"). Przez prawie 50 lat istnienia eksperymentowali, ale zawsze w granicach metalowego brzmienia z teatralnym zacięciem. To zresztą było czasem przyczyną frustracji - choćby Dickinsona, który na pewnym etapie usłyszał, że jego "akustyczne" piosenki w zespole się nie przydadzą.

 

Kłótnie za zamkniętymi drzwiami i treningi z polskim mistrzem

Perypetie muzyków Iron Maiden nie są raczej tematem dla prasy plotkarskiej. Już po powrocie Dickinsona do zespołu w 1999 roku producent i inżynier dźwięku Tony Newton, cytowany przez Joe Shoomana w biografii Dickinsona (wydanej w Polsce w 2013 roku przez Anakondę), mówił:

Wspaniałe w Iron Maiden jest to, że wszystko dzieje się za zamkniętymi drzwiami. Jeśli mają problemy, to nigdy się o nich nie dowiesz. Nie pozwalają, aby ich kłopoty ujrzały światło dzienne.

Podobnie można by było spodziewać się po heavymetalowcach życia według zasady "seks, narkotyki i rock'n'roll". No cóż, także muzycy Maiden nie stronili na pewnych etapach od żadnej z tych rzeczy, ale choćby Dickinson już na początku swojej książki podkreśla, że palił marihuanę przed około dwa lata w okolicach dwudziestki, po czym odstawił narkotyki. Jak mówi, dużo mocniejszego kopa daje mu szermierka. Startował w mistrzostwach Europy, ma uprawnienia trenera, ba - ćwiczył m.in. pod okiem srebrnego medalisty mistrzostw świata i olimpijczyka z Montrealu Ziemowita Wojciechowskiego.

Zobacz wideo A na OFF Festival m.in. Iggy Pop

Dickinson, człowiek renesansu, jest też autorem powieści przygodowych, których kolejne odcinki odczytywał podczas tras koncertowych członkom ekipy; jest prowadzącym programy w radiu i TV oraz zawodowym pilotem. I to ogromnych samolotów pasażerskich - takich na 230 osób. Wielokrotnie podróżowali z nim nieświadomi tego pasażerowie. Wokalista ma też na koncie np. lot z żołnierzami brytyjskimi wracającymi z Afganistanu, a do tego pilotował Ed Force One - samolot, którym Iron Maiden latali przez kilka lat w trasy. Zdarzało się, że na widok przerażającego "trupa" namalowanego na maszynie, ludzie odmawiali podróży tym konkretnym samolotem.

Kwiecień 2008, Warszawa - Ed Force One wypożyczony przez linie lotnicze AirItaly wylądował po locie z Tunezji na OkęciuKwiecień 2008, Warszawa - Ed Force One wypożyczony przez linie lotnicze AirItaly wylądował po locie z Tunezji na Okęciu Fot. Maciej Zienkiewicz / Agencja Wyborcza.pl

Razem z kolegami z zespołu Dickinson grywa także w piłkę nożną, która jest wielką pasją Steve'a Harrisa. Zespół wraz z ekipą techniczną i przyjaciółmi bierze udział w rozgrywkach pod nazwą "Maidonians". Harris też zresztą nie ogranicza się do muzyki i sportu - reżyseruje i montuje teledyski oraz filmy koncertowe Iron Maiden, zajmuje się też projektowaniem logotypów i grafik, a do tego interesuje się literaturą historyczną czy zjawiskami paranormalnymi.

Iron Maiden na polskim weselu 

Koncert Iron Maiden, który odbędzie się 24 lipca na PGE Narodowym, nie będzie po prostu "kolejną" wizytą w Polsce, bo było ich kilkanaście - ten występ, w ramach "Legacy Of The Beast Tour", został przełożony z zeszłego roku z powodu pandemii. To kolejna szansa dla fanów na głośne i dobre widowisko muzyczne oraz sceniczne. Dickinson to jeden z najlepszych wokalistów metalowych (i nie tylko) w historii i choć na żywo zdarza się, że załamie mu się głos, to nigdy nie oszukuje. Wymagające frazy, które wyśpiewuje w studiu nagraniowym, rzadko są przez niego spłycane na scenie. Śpiewa całym sobą. I choć 12 grudnia 2015 roku, jak pisze, "jego świat się zatrzymał', gdy zdiagnozowano u niego raka głowy i szyi, dziś jest zdrowy i przebiega kilometry podczas show. "Między informacją o wyzdrowieniu a decyzją o śpiewaniu pięć dni w tygodniu minęło tylko osiem miesięcy. Niezłe tempo" - komentuje w autobiografii.

Po raz pierwszy Iron Maiden zagrali w Polsce w 1984 roku. Tego dnia członkowie bandu wysiedli z Tu-134, w którym (wedle wspomnień Dickinsona) obsługa serwowała "niezidentyfikowane produkty mięsne i słodycze". W "Do czego służy ten przycisk?" wokalista opowiada m.in., że "Ajroni" nie spodziewali się, że na lotnisku w komunistycznej Warszawie zostaną przywitani niczym The Beatles. Pisze, że Polacy byli "niesamowici" i nie dało się ich nie lubić. Ci, którzy udali się wtedy na występy Iron Maiden w Warszawie i Łodzi, jako pierwszego wokalistę Maidenów zobaczyli właśnie Dickinsona. 

Anthony Russo and Joe Russo - premiera 'The Gray Man' w Los Angeles Bracia Russo nakręcili najdroższy film Netfliksa. "Lubimy igrać ze śmiercią"

A jak doszło do weselnego show Iron Maiden w Poznaniu? Do restauracji Adria zespół miał zaprowadzić dziennikarz muzyczny Roman Rogowiecki, tłumacz podczas wizyty Brytyjczyków w Polsce, gdy muzycy stwierdzili, że po koncercie wypiliby gdzieś drinka. Traf chciał, że akurat tego wieczoru w ekskluzywnym lokalu odbywało się wesele Doroty Nawrockiej i Piotra Żmudzińskiego. Jakoś udało się przekonać obsługę, że nie będą przeszkadzać, gdy z boku wypiją jeden czy dwa drinki, ale... były to urodziny fotografa Rossa Halfina, który fotografował najlepsze zespoły rockowe i akurat był w trasie z Maiden.

Dzisiaj już nikt chyba nie wie, kto pierwszy zagadał z orkiestrą. - Perkusista powtarzał: "A jak on mi zniszczy perkusję, to jak będę grał? Mam jeden naciąg, z czego ja wyżyję?". A oni mieli wtedy cały samochód naciągów, tyle, ile pewnie w całej Polsce ich było. Byli przygotowani jak ekipa, która rusza na Mount Everest. Powiedzieli perkusiście, że na drugi dzień ma się pojawić, gdzie trzeba i dostanie ich tyle, ile mu potrzeba, a do tego jeszcze pałeczki i inne rzeczy. Facet dał się przekonać - opowiadał TVN24 Rogowiecki. Ponieważ uznali, że ich utwory nie są zbyt "weselne", zagrali własne wersje "Smoke On The Water" Deep Purple oraz "Tush" ZZ Top. Można to zobaczyć w dokumencie "Behind the Iron Curtain".

 

Czasem maskotka, zawsze menedżer

Od wielu lat na koncertach związanych z promocją kolejnych płyt Iron Maiden nie może zabraknąć ogromnego poruszającego się po scenie Eddiego. To maskotka zespołu, która zdaniem Dickinsona ma mieć coś z pozaziemskiej istoty, coś pierwotnego, ale także coś ze zbuntowanego nastolatka. Na scenie ogromny poruszający się stwór zadebiutował w Rainbow Theatre podczas promocji "The Number of the Beast" z 1982 roku. Co ciekawe, wcześniej zdarzało się, że gumową maskę Eddiego zakładał Rod Smallwood, który do dziś jest menedżerem zespołu. To on był inspiracją do stworzenia skąpego bohatera utworu "Sheriff of Huddersfield".

+Koncert Coldplay ' na Stadionie Narodowym Polak zagrał z Coldplay. Wokalista zaprosił go na scenę, gdy zobaczył baner

W książce "Bruce Dickinson. Iron Maiden" Shoomana pojawia się wypowiedź DJ-a Neala Kaya, ważnej postaci dla rozwoju nowej fali brytyjskiego heavy metalu w latach 70. i 80., który powiedział: "Fakty są takie, że Iron Maiden poprzez zachowanie podstawowego składu, mając dodatkowego gitarzystę, przeżyli wszystkich. Ich historia jest niesamowita. Są dinozaurami - grają już 30 lat [pierwsze wydanie książki pochodzi z 2007 roku - red.] i kogo to obchodzi? Wciąż są najwięksi, przeżyli na scenie Led Zeppelin i Black Sabbath razem wziętych". Na temat koncertów Kay dodaje:

Za każdym razem wydają się lepsi, to przychodzi z wiekiem. Nic ich nie zatrzymuje. 

Tu wszystko jest dokładnie zaplanowane, ale nic nie jest wyreżyserowane - taki paradoks dotyczy koncertów Iron Maiden. Bo z jednej strony to dopracowane ogromne przedsięwzięcie logistyczne, "teatr myśli", jak określa to wokalista... Z drugiej strony - Iron Maiden to przykład zespołu, w którym brzmienie danego wykonania jest związane z fizyczną interakcją muzyka z instrumentem. Tym samym każdy koncert jest inny - i to jest ich największa siła, o czym doskonale wiedzą. Kiedy Steve Harris został zapytany w rozmowie z magazynem "Rolling Stone", za co chciałby zapisać się w historii muzyki z Iron Maiden, odparł krótko:

Powiedziałbym po prostu, że byliśmy na żywo cholernie dobrym zespołem. Głównie to mnie interesuje. 

<<Reklama>> Ebook "Giganci wód i rocka. Opowieści gitarzysty Iron Maiden" jest dostępny na Publio.pl >>

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina

Więcej o: